1. Głos z ciemności
2. Marzenie jednak spełnione
3. Delirium Tremens
4. Dark Hole – The Habitat of Gods
5. Czas Zemsty
6. Czas Pokoju
7. Łza Dla Cieniów Minionych
8. Sen Którego Nie Było
9. Niewinność
10. Trzeba Zasnąć
11. Czy Wygrałeś
12. I’ve Been Waiting
Rok wydania: 2014
Wydawca: Metal Mind
http://www.kat.com.pl/
Pierwsze wrażenia na temat kompilacyjnego albumu KAT miały różne
zabarwienia emocjonalne. Z jednej strony… to już było, płyta „Ballady”
chyba wyczerpała konwencję… otóż nie wyczerpała, a dowodem tego były
pierwsze sample udostępnione przez wydawcę. Po pierwsze kawałki na nowo
zagrano, przearanżowano… dopieszczono.
Więc właściwie chyba nie ma mowy o ordynarnym odcinaniu kuponów…
Na krążku pojawia się kilka nowych akcentów, które stanowią pewną
„wartość dodaną” dla tych, którzy stwierdzą, że płyta „ballady” w
zupełności im wystarcza. Z tym, że nowe tracki „Czas pokoju” czy „Czy
wygrałeś” są raczej rozwinięciem utworów poprzednich niż kawałkami
samodzielnymi. Na płycie pojawiło się kilka utworów, które odegrane
zostały dość dokładnie, ale inne, (szczególnie te pierwotnie ostrzejsze)
robią większe wrażenie, nawet jeśli wersja oryginalna podoba sie
bardziej.
To, że Piotr Luczyk jest świetnym aranżerem a na gitarach akustycznych
gra wyśmienicie, udowodnił już wcześniej. Ja jednak i tym razem nie mogę
wyjść z podziwu. Kawałki brzmią świetnie, smaczki klawesynu, smyków czy
pianina również są wartościowym elementem.
Za to niektóre wstępniaki, wiatr, kroki… może i dodają klimatu…
jednak nie do końca są potrzebne. Najbardziej wyczekiwany przeze mnie
„Trzeba zasnąć” zaczyna się na dobre po 1:40… dość długo rozwija się
także „I’ve been waiting”, ale maniera country w akustykach w tym
kawałku jest właściwie pozytywnym aspektem.
Nie do końca za to trafia do mnie bluesowy klimat w „Delirium
Tremens”… tłumaczę sobie jednak, że właściwie i tak w dość umiejętny
sposób wybrnięto z ostrej konwencji.
Wokal Macieja Lipiny zasłyszany przy pierwszym, drugim kontakcie z
muzyką zawartą na krążku, może sie podobać… nawet bardzo, u mnie
wywołał huraoptymizm. Na dłuższą metę okazuje się, że nieco męczy.
Charakterystyczna maniera… końcówki wyśpiewywane jakby od niechcenia.
Generalnie jest to GENIALNIE zagrana płyta. Odświeżone kompozycje,
kapitalne brzmienie… i nadzieja, że ten odłam zespołu nabierze tempa.
Z drugiej strony podskórne wrażenie eksploracji dźwięków, z których już
wcześniej wiele wyciśnięto… „Acoustic 8 filmów”, oprócz kłopotliwego
tytułu i dyskusyjnej okładki, prezentuje nam sinusoidę nastrojów.
Potrafi słuchacza zmęczyć… i faktem jest, że lepiej słucha się tu
utworów wyrwanych z kontekstu niż albumu w całości.
Mam mieszane uczucia, bardziej do okoliczności powstania, niż do samego
materiału. Tym bardziej, że głód tych dźwięków sprawia, że chętnie
sięgnąłbym i po album koncertowy KAT i płytę z orkiestrą, a nawet krążek
z coverami.
Piotr Spyra