KARIBOW – 2016 – Holophinium

KARIBOW - Holophinium
CD 1: The Fragments
1. Distant Movements
2. Holophinium
3. E.G.O.
4. Victims of Light
5. Some Will Fall
6. Connection Refused
7. River
8. Angel Scent
9. King
10. Quantum Leap
CD 2: Letter from the White Room
1. Moon
2. Walk on Water
3. Orbital Spirits
4. Eden
5. Lifelong
6. Part of the Century
7. Plutonian


Rok wydania: 2016
Wydawca: Progressive Promotion Records
http://www.karibow.com/


Wyjątkowo zacznę nie od muzyki, lecz od strony graficznej. Dwupłytowy album zdobi booklet, który naprawdę cieszy oko. Przyjemnie wziąć do ręki wydawnictwo, ozdobione futurystyczną okładką, która w pewnym stopniu nawiązuje do tematyki albumu. Za wizualną stronę, bez wątpienia należy się najwyższa ilość punktów. W czasach w których muzyka często spłaszczana jest do formatów wygodnie wchłanianych przez telefony komórkowe, strona graficzna bywa marginalizowana. Pod tym względem, Karibow z pewnością nie poszedł na łatwiznę.

Kilka słów o samym projekcie. Karibow to muzyczny zamysł niemieckiego multiinstrumentalisty OLIVERA RÜSINGA, powstały pod koniec 1996 roku. Pod szyldem Karibow ukazało się do tej pory kilkanaście albumów. Oczywiście muzyka przez te długie lata, w pewnym stopniu ewoluowała, od bardziej hard rockowej (zdarzała się również muzyka filmowa), aż po muzykę jaką zespół prezentuje współcześnie. Jest to rock progresywny, pozbawiony pewnego gatunkowego ciężaru, bardziej AOR-rowy. Jeżeli chodzi o muzyczne wyrażenia bliskoznaczne, należało by tutaj wymienić przede wszystkim kanadyjską formacje Saga (z którą Karibow notabene miał przyjemność grywać), ale także Genesis (raczej z tego bardziej przebojowego okresu), można byłoby tutaj również wymienić IQ (z czasów kiedy mikrofon dzierżył Paul Menel), bądź grupę It Bites.

Wydawnictwo podzielone jest na dwie zasadnicze części (dwa dyski CD). Dysk pierwszy to 10 luźnych kompozycji (od króciutkiego półtora-minutowego wstępu „Distant Movements”, po w większości pięciominutowe bardzo miłe dla ucha piosenki, aż po najdłuższy , 11 minutowy „E.G.O”. To właśnie ta bardziej softowa, AORowa część albumu.
Dysk drugi zdecydowanie bardziej zadowolić powinien, ortodoksyjnych wyznawców muzyki progresywnej. Jest to składająca się z 7 części 35 minutowa suita „ Letter from the White Room”. Bardziej zróżnicowana pod względem brzmień i klimatów. Fragmentami ostrzejsza, ocierająca się nawet o prog metalową estetykę.

„List z białego pokoju”. Biały pokój, nie jest żadną szpitalną izolatką (nie nie, nie tędy droga). Tytułowy biały pokój, to miejsce pomiędzy wieżą startową, a rakietą. Tekst przybiera tutaj formę listu, napisanego przez astronautę przygotowującego się do startu w kosmos. Listu pełnego emocji: od entuzjazmu, po strach przed nieznanym. Gościnnie można tutaj usłyszeć wokalistę Sagi Michaela Sadlera i klawiszowca Seana Timmsa (Southern Empire, ex-Unitopia).

Warto, naprawdę warto sięgnąć po to wydawnictwo, nie tylko dla samej szaty graficznej oczywiście…

8.5/10

Marek Toma

Dodaj komentarz