PHASE 1
1. Spektra (7:11)
2. Troy (3:33)
3. Transaleatorica II (2:34)
4. Terra Incognita (3:14)
5. Celebration (3:50)
6. Homonymous (Part 1) (2:30)
7. Angel Tears (1:27)
PHASE 2
OLYMPIA (Quadrology) (21:30)
8. Zeus (6:13)
9. Dionis (4:41)
10. Poseidon (5:15)
11. Aurora (5:21)
12. Homonymous (Part 2) (2:35)
PHASE 3
13. Dios Pyros (2:56)
14. Natural Charm (5:36)
15. Eye Witness (1:38)
16. Juggler And The Cloud (Studio Live) (4:31)
Rok wydania: 2016
Wydawca; Caerllysi Muic
http://www.antonykalugin.net/
Niezwykle aktywny lider ukraińskiego KARFAGEN – Antony Kaługin, znowu
zaskoczył muzycznie swoich fanów. Jeszcze nie przebrzmiały dźwięki z
ostatniej płyty – „7”, a otrzymujemy kolejny ósmy już album „Spektra”,
oparty na greckiej mitologii „Olimpia (Quadrology)”, bazujący na
mądrości i wspaniałości człowieka. Jest to też swoista podroż sympho
rock’a w czasie i przestrzeni.
Tym razem album składa się z kompozycji instrumentalnych, z dominacją
keyboardu Antony’ego. I nie ma się co dziwić, faktem jest, że to właśnie
on zaznaczył swoje miejsce w progresywnym światku muzycznym. Użyte
instrumentarium jest bardzo bogate, można usłyszeć skrzypce, klawesyn,
mellotron, akordeon, flet, saksofon. Uroku dodają męskie i żeńskie
chórki w utworze „Terra Incognita”. Są też dwa przerywniki z gitarą
akustyczną, w jednakowo brzmiących utworach (part1) i (part2).
Album trwa zaledwie 63 minut, a jest bogaty we wrażenia muzyczne.
Podzielony na 3 fazy, które są podzielone na krótsze części nie łączące
się ze sobą, bo nie jest to album koncepcyjny.
Phase 1 otwiera utwór tytułowy „Spectra”, utwór oddający atmosferę
albumu. Słychać tutaj wpływy Camel’a, David’a Gilmour’a, jednak Antoni
Kaługin potrafi ze swoich inspiracji wykreować swój własny, wyjątkowy
muzyczny klimat. Następny utwór „Troy” rozpoczyna się od delikatnych
brzmień gitary, z piękne wplecioną partią fletu i skrzypiec, by w
kulminującym momencie eksplodować. Dosłownie progresywny klasyk ! W
króciutkim utworze „Transaleatorica II” można znaleźć pięknie wpleciony
mellotron z klawesynem i chórem, by zakończyć dźwiękiem przelatującego …
helikoptera. Perełką okazuje się być na tej płycie „Terra Incognita”, z
wokalnymi popisami po łacinie uroczej Olgi Rostowskiej, tenorem Romanem
Goriełowem oraz Sergiejem Kowalowem, z wpływami folklorystycznymi.
W „Celebration” znowu mamy do czynienia z rozbudowaniem nastroju, a to z
pomocą pięknie brzmiącej gitary Maxa Veliczko. W kolejnym „Homonymous”
zachowany jest klimat poprzednich kompozycji, a całość zamyka króciutki
„Angel Tears”.
Phase 2, to najbardziej energetyczna część albumu, to ponad 21 minut pod
wspólnym tytułem OLYMPIA ( QUADROLOGY ). Cztery utwory inspirowane
Olimpem. Ponad 20 minut instrumentalnego rocka progresywnego wielkiej
różnorodności. Zaczyna się od dynamicznego „Zeus”, w którym Antony
prezentuje swój kunszt kompozytorski i wykonawczy, poparty zmiennością
rytmu. Kolejny jest liryczny „Dionis”, gdzie muzycy mają możliwość
zaprezentowania swoich umiejętności w solówkach; Iwan Rubanchuk na
perkusji, Sergiej Kowalow na akordeonie, no i niezmordowany Antony.
Kolejny liryk to „Poseidon”, w którym w miarę upływu czasu narasta
napięcie, klimat gęstnieje przez różnorodne solówki Maxa. Ostatni
„Aurora”, jakby spina te wszystkie utwory w jedną całość; pojawiają się
solo wokalne Olgi Rostowskiej oraz fragmenty chóru z „Terra Incognita”, a
do tego te pasaże gitarowe Maxa! Końcowym elementem jest „Homonymus” –
part 2, łudząco podobny do „Homonymous” – part.1, z Phase 1, wykonany na
gitarze akustycznej
Wreszcie ostatnia Phase 3, to działająca kojąco część albumu. Akcenty
folklorystyczne z akordeonu wracają w klasycznym utworze „Dios pyros”.
Pozostałe utwory są bardziej wyciszone, bardziej dyskretne, z udziałem
fletu Lesya Kofanowa i saksofonu altowego Michaiła Sidorenko w „Natural
Charm” i „Eye Witness”. Jako ciekawostka, ostatni 16 utwór z tego albumu
– „Juggler and The Cloud” został nagrany na żywo w studio, z kojącym
dźwiękiem fortepianu z dogranym szumem morza w tle.
Tak kończy się ten fascynujący album KARFAGEN. Jeśli więc zaintrygowała
Was treść tej recenzji, to zachęcam do kupna tego albumu. Naprawdę
warto! Okładka tego albumu równie intrygująca i została zaprojektowana
przez Igora Sokolskiego.
9/10
Ryszard Bazarnik