01. Wojna
02. Babel
03. Wstręt
04. Teczka
05. Deja vu
06. Cyrk
07. Zaraza
08. Anarchia
09. Spacer ostatni
10. Niewoda, nieogień
11. Świnie
12. Masakra
Rok wydania: 2017
Wydawca: Jimmy Jazz Records
http://www.karcer.com/
Trzy lata temu odniosłem wrażenie, że Karcer złagodniał. Do takich
wniosków doszedłem po przesłuchaniu „Herezji” wydanej w 2014r. W
międzyczasie miałem okazję być na ich koncercie w 2016r., gdzie
zauważyłem, że cały POWER tego zespołu jednak nie przeminął wraz z
upływem lat. Fakt – wokalnie „Ferment” nie jest już w stanie wyciągnąć
tego co znamy z pierwszych kaset (np. zmiana tonacji w „Geście Idoli”),
ale słuchając nowej płyty można odnieść wrażenie, że sama „Herezja”
wygląda po prostu na chwilowy zanik formy kapeli. Co prawda utwory dość
mocno różniły się od siebie, przez co udało się uniknąć wrażenia, że
wszystko brzmi tak samo, ale najbardziej aktualny „Babel” jest równie
dobry jak wcześniejsza płyta – „Wariaci i Geniusze”.
Nowe wydawnictwo brzmi po prostu… „karcerowo”. Jako, że punk rock (a
zwłaszcza w tym stylu) nigdy nie był, ani być nie miał muzyką jakoś
specjalnie wyszukaną pod względem technicznym to najważniejsza w nim
jest energia, którą Karcer znowu ma. Słychać mocne gitary, podkreślający
dół – szybki bas, który podąża za równie szybkim „łupu – cupu” na
perkusji i charakterystyczny dla kapeli wokal.
Jak już jesteśmy przy wokalu, to należy wspomnieć, że teksty są raczej
bliższe ostatnim płytom niż kasetom, dzięki którym powstała „legenda”, a
ich styl można określić „co poeta chciał przez to powiedzieć”.
Przynajmniej podczas jednego z pierwszych przesłuchań dobrze jest
posiłkować się tekstami zawartymi we wkładce. Jak to zwykle z takim
przekazem bywa, można go sobie interpretować w różny sposób, ale dającym
do myślenia jest „Anarchia”, a zwłaszcza fragment:
„Wczoraj w lewo, dzisiaj w prawo,
Wcześniej na dół, dziś do góry
…
Polityczni egzorcyści
Nowocześni anarchiści”
Sama wkładka w zasadzie nie zawiera niczego więcej poza tekstami, a jej
tło jest jakby rozwinięciem samej okładki. Zdaję sobie sprawę, że front
nawiązuje do klimatu płyty
i pokazuje zniszczenie, kombinezony przeciw – chemiczne, czy druty
kolczaste, ale okładek w podobnym stylu naoglądałem się już wiele i
szczerze mówiąc nie za bardzo za takimi przepadam. Biorąc jednak pod
uwagę fakt, że okładki stają się (niestety) coraz mniej znaczącymi
elementami płyt, co wynika z coraz większej przewagi wersji
elektronicznych, to pozwolę sobie przymknąć na nią oko; jest to też
kwestia gustu. Nawiązując do wersji elektronicznych to oczywiście
„Babel” – podobnie jak inne nowości Jimmy Jazz – dostępny jest w
popularnych serwisach streamingowych.
Ostatni krążek Karceru pewnie nie będzie jakąś wielką rewolucją, czy
nawet dla wielu słuchaczy płytą roku. Jeżeli jednak ktoś ma ochotę
posłuchać jak brzmi czysty punk rock w XXI w., albo chciałby się
dowiedzieć jak to w rzeczywistości jest z tym Karcerem po wcześniejszym
(wg mnie) spadku formy to z czystym sumieniem polecam „Babel”.
8/10
Rafał Dercz