1. Back In December
2. Can’t Mind My Own Business
3. Child Of The Jago
4. Coming Up For Air
5. Cousin In The Bronx
6. Dead Or In Serious Trouble
7. Fly On The Wall
8. Heard It Break
9. I Dare You
10. If You Will Have Me
11. Little Shocks
12. Long Way From Celebrating
13. Man On Mars
14. My Place Is Here
15. Out Of Focus
16. Problem Solved
17. Saying Something
18. Starts With Nothing
19. Things Change
20. When All Is Quiet
Rok wydania: 2011
Wydawca: MCA Music
http://www.kaiserchiefs.com/
Rzadko piszę o sposobie promocji muzyki alternatywnej (bo to właśnie w
tym gatunku obserwuje się głównie wszystkie ryzykowne eksperymenty, vide
Radiogłowe „In Rainbows”), ale nie sposób przemilczeć budowania otoczki
wokół omawianego dzisiaj „The Future Is Medieval”. Chłopaki z Kaiser
Chiefs na kilka lat zawiesili koncertową broń, skupiając się na szukaniu
inspiracji i nagrywaniu nowego materiału, który trafił do Sieci
(zaskoczony? Naprawdę?) w postaci dwudziestu kawałków o zróżnicowanych
długościach. Fani zostali poproszeni o samodzielne wybranie i
„ustawienie” połowy z nich, a także zaprojektowanie swojej wersji
okładki albumu. Mało tego, jeżeli ktoś zassał ich „wersję” „The Future
Is Medieval”, zarabiali jednego funta. Ludzka pomysłowość nie zna
granic, doprawdy! Niemniej, jak każdy wymyślny cyrk, musiało to
szaleństwo zakończyć się prędko – niecały miesiąc później zespół ogłosił
oficjalną tracklistę albumu. I tę właśnie kolejność uważam za podstawę
swojej recenzji.
Ten album z założenia miał być miszmaszem wszystkiego: klimatów,
inspiracji, gatunków. Taką tandetną pocztówką znad morza, co to w wielu
małych prostokącikach, niczym serial „24 godziny”, stara się pokazać
wszystko i wszędzie. I założenie to zostało spełnione wyśmienicie!
Kompozycje głośne i nieznośne („Long Way From Celebrating”, „Dead Or In
Serious Trouble”), krótkie i nastrojowe („Heard It Break”, „If You Will
Have Me”), a nawet rozimprowizowane i częściowo ambitne („Child of the
Jago”, z którego tekstu wziął się intrygujący tytuł albumu) – znajdziesz
tutaj wszystko, drogi Czytelniku, a czy potraktujesz ten chaos jako
wadę/zaletę, to zależy już wyłącznie od Ciebie. Ja jednak odpadam,
bowiem uszy mnie bolą. Mnie, największego obrońcę szeroko rozumianego
eklektyzmu w muzyce we Wrocławiu!
W tym szaleństwie stylistycznym kryje się jeszcze jedna, nader okropna
bestia – brak własnego charakteru. Kaiserzy nigdy nie należeli do
topowych zespołów obecnej sceny, a głównym zarzutem w stronę ich
przebojowych albumików był właśnie wspomniany potworek. Bo można sobie
eksperymentować do woli, kopiować Wielką Czwórkę z Liverpoolu, a nawet,
mówiąc bardzo kolokwialnie (co wrażliwsi proszeni są o zmrużenie oczu),
srać stojąc na rękach, jednak bez jakiegoś wyróżnika rozpływa się to
szybko w pędzących odmętach czasu. Chłopaki chcieliby zabłysnąć
głośnymi, dziwacznymi efektami, podczas gdy (witaj, słodka ironio
rzeczywistości!) największą przyjemność sprawia słuchanie ich w cichszej
odsłonie, bawiących się konwencją i nastrojem. Takie właśnie jest
ostatnie pięć części* tego wesołego miasteczka (urocze „Coming Up For
Air”, rewelacyjne „Heard It Break”) i dla tych utworów można ewentualne
poznanie „The Future Is Medieval” rozważyć.
Lub dla zabawy i sprawdzenia granic wytrzymałości własnej otwartości na
dźwięki. Do czego zawsze będę zresztą zachęcać! Jednak (bo jakże to tak
bez solidnego „jednak”) lepszym wyborem byłby tutaj „Velociraptor!”
chłopaków z Kasabian, w pojedynku z którym „Średniowieczna przyszłość”
próbuje się zwinąć w kulkę, schować pod dywanem i ssać niewinnie kciuka.
Czwarty album Anglików zapamiętany zostanie głównie dzięki swemu
nietypowemu wejściu na scenę, co do tego nie mam wątpliwości. W końcu
dzisiaj „liczy się iwent”.
5/10
* sześć, jeżeli liczyć bonusowy kawałek po IDIOTYCZNIE długiej ciszy, do którego większość śmiertelników nie wytrzyma
Adam Piechota