1. We Prefer The Night
2. Claim The World
3. This Party Isn’t Over
4. Bathe And Forget
5. Swim Says
6. Those Summerdays
7. Saddest Smile
8. Every Black Shirt
9. Come Home And Stay
10. Dangerous Man
11. Tail Lights
Rok wydania: 2016
Wydawca: Alchera Visions
https://www.facebook.com/kessencemusic
Znany z formacji NELL – Bartosz Księżyk raczy nas kolejnym krążkiem pod
szyldem K-Essence. Wydawać się może że bluesowa maniera, jazzowa
buńczuczność i indie rockowe instrumentarium zostały wymieszane tu w
jednym tyglu by dostarczyć szeroko pojętej rozrywki.
Muzyka K-Essence nie trafi do was w każdych okolicznościach. Potrzebuje
należytego podkładu emocjonalnego, na który może złożyć się miejsce,
pora dnia (nocy)… klimat. To muzyka duszna jak zadymiony klub jazzowy.
Alternatywa i indie, to przymiotniki, których również możemy się
spodziewać w jej opisach. Właściwie często sprawia wrażenie
improwizowanej, a rockowe instrumentarium schodzi na dalszy plan.
Powiedzmy sobie szczerze, linia wokalna i klimat który udaje się uzyskać
dzięki oszczędnemu użyciu instrumentów sprawia, że byłby to idealny
soundtrack do ambitnego acz porąbanego filmu (którą to tezę potwierdza
teledysk). Jeszcze chwilę wrócę do początku poprzedniego zdania i
wytłumaczę, że wspomniana oszczędność dotyczy raczej instrumentu
uważanego za pierwszoplanowy w muzyce rockowej – czyli gitary.
Rytmicznie bowiem sekcja bardzo przyjemnie pracuje, a gitara lubi
wówczas pląsać i szyć podkłady solowe.
Czasem kiedy w opisie nie wymienia się jasnych punktów w postaci
konkretnych utworów, to kwestia kurtuazji. W tym przypadku jednak to
rezultat wyrównanego poziomu kompozycji. Każda potrafi wciągnąć i
zawładnąć słuchaczem. Przy odpowiednim nastrojeniu umysłu możecie z nią
odpłynąć. Poziom ten z kolei nie wynika z monotematyczności środków
wyrazu. Czasem bowiem mamy do czynienia z muzyką ascetycznie surową
innym razem podszytą tłem czy elektronicznym smaczkiem. Mnie porywają w
takim samym stopniu gęste i lepkie, plastyczne kompozycje, jak i
bardziej żywe i proste kawałki (jak choćby singlowy „Dangerous Man”).
Niezależnie jednak od tego czy poszukujecie ambitnej rozrywki, czy
chwili ukojenia – „We preffer the night” to dobra propozycja. Jest
pazur, jest przestrzeń, ale i gęsty jak dym duszny klimat, a do tego
wyczuwalne działanie z przymrużeniem oka.
8,5/10
Piotr Spyra