Na 1013 kilometrze
Klawesynek
Nieco liryczny tercet
Krakatau
Zatoka nadziei
Tuż nad kanałem Ulgi
Perliste żeglowanie
Zwierciadło Królowej Śniegu
Kołysanka dla Aluni
Bonus tracks
Słodkie oczekiwanie
Etiuda rodzinna
Przejście przez czas
Owoc miłości
Podróż przez krainę wyobraźni
Perliste żeglowanie (live)
Klawesynek (work in progress)
Klawesynek (work in progress II)
Rok wydania: 2024
Wydawca: GAD Records
Na przełomie lat 70 i 80 ubiegłego wieku, Józef Skrzek był niezwykle zapracowanym artystą. Trasy koncertowe oraz sesje nagraniowe z SBB (zresztą szalone tempo pracy przyczyniło się do rozpadu zespołu), plus realizacja solowych projektów.
Album „Na 1013 kilometrze” miał być w założeniu drugim solowym wydawnictwem Skrzeka. Utwory zostały nagrane latem 1978 roku, jednak – przez splot różnych wydarzeń – nie doczekały się wydania w epoce i trafiły na półkę. Muzyk wracał do tej sesji, dogrywał kolejne kompozycje (są w bonusach), rozważał zmianę tytułu, ale materiał nie trafił na żaden nośnik. Dopiero po latach część tych utworów ukazała się jako dodatki do reedycji „Pamiętnika Karoliny”.
Jesienią ubiegłego roku, ukazała się wreszcie kompletna wersja płyty,zawierająca zarówno pierwotne utwory, jak i te zarejestrowane później.
Materiał powstał w przerwach między koncertami SBB, a przygotowaniami do płyty „Welcome”. Nie sprawia on jednak wrażenia szkicu, czy też szybkiej „fuchy na boku”. Dominują krótkie formy z dominującymi instrumentami klawiszowymi. Jak to u Skrzeka – zawartość „Na 1013 kilometrze” (po genezę tytułu odsyłam do bogatej w treść i unikatowe fotki książeczki) cechuje duży eklektyzm.
Słychać fascynację dokonaniami mistrzów muzyki elektronicznej (utwór tytułowy, intrygujący „Krakatau”, urocza „Zatoka nadziei”, czy liryczne „Perliste żeglowanie”, wzbogacone partiami fletu). Ale są też wycieczki w stronę muzyki klasycznej („Klawesynek”, „Nieco liryczny tercet”), a nawet piosenka dla dzieci („Kołysanka dla Aluni”). Do tego jeszcze bluesowy klimat w bonusowym „Owocu miłości”.
Pełny skład SBB słychać tutaj w jednej kompozycji – „Tuż nad kanałem Ulgi”. Mogłaby ona spokojnie znaleźć się na którejś z ówczesnych płyt śląskiego tria.
Super, że ten materiał został ocalony od zapomnienia. Ważny, brakujący element w dyskografii śląskiego mistrza.
8/10
Robert Dłucik