1. Beginning
2. Vision
3. Self-Examination
4. Liquid Dream
5. Holy Land
6. Wormwood
7. Tower
8. Heremit
9. Reflection
10. Flashback
11. Night Of The Red Sky
12. Thorn Piece Of The Sky
Rok wydania: 2011
Wydawca: Joseph Magazine
Rok 2011 powoli zbliżał się ku końcowi a tu coraz ciekawiej się robiło. Za sprawą pochodzącej z Wrocławia grupy Joseph Magazine i jej albumu „Night Of The Red Sky” serca nieco szybciej zabiją wszystkim lubującym się w nieszablonowej muzyce łączącej najlepsze elementy progresywnego rocka z metalem.
Tak jak nie przepadam za płytami instrumentalnymi i do krążków bez wokalisty podchodzę z dużą ostrożnością tak tym razem zostałem przez zespół zwiedzony sprytnym manewrem. Grupa w swoim składzie ma pełnoprawnego wokalistę a to, że jego wokale usłyszymy dopiero w piątym „Holy Land” czy jedynym spełniającym wymogi piosenki, zamykającym wydawnictwo „Thorn Piece Of The Sky” to szczegół 😉
Gdyby ktoś kazał mi porównać materiał zawarty na „Night Of The Red Sky” do jakiegoś innego wydawnictwa to bez wahania wskazałabym debiutancki album grupy Lebowski. Joseph Magazine postawili jednak w swojej muzyce na nieco więcej ciężkich metalowych brzmień niż twórcy „Cinematic”. Obydwa zespoły można jednak wpisać w jeden (na mój gust na chwilę obecna dwu-zespołowy) nurt w polskim rocku. Nurt, w którym muzyka z pogranicza filmowej maluje obrazy i gdzie dźwięki sączące się z głośników nie są jedynie pokazem nadprzyrodzonych umiejętności w obsłudze instrumentów.. Joseph Magazine w sposób perfekcyjny potrafią balansować pomiędzy pięknem i delikatnością a ciężarem podkreślanym perkusyjnymi kanonadami. Sztandarowym przykładem może być tutaj wspominane już „Holy Land” stanowiący apogeum tej płyty. Są tu przepiękne nastrojowe gitarowe solówki (to zresztą cecha charakterystyczna albumu), jest i techniczna jazda jak i niemal filmowy monolog wygłoszony nieco przerażającym głosem. Pod koniec swoje walory wokalne ujawnia zajmujący stanowisko za mikrofonem Bartosz Struszczyk i muszę stwierdzić, że fragment ten pomimo, iż rola Bartka ogranicza się do „Aaaa”, „Oooo” i „Mmmm” każdorazowo wywołuje u mnie ciarki.
Dzieje się tu tak wiele, że opis walorów poszczególnych utworów zająłby tyle miejsca, iż chyba to nie ma sensu. Dla mnie to jeden z najmocniejszych tegorocznych debiutów. Płyta, w której balans pomiędzy mocą a klimatem jest idealny (przez co wydawnictwo nie nuży nawet na chwilę). Instrumentalne pojedynki pomiędzy gitarami a instrumentami klawiszowymi wzbudzają szacunek, do tego smaczki od mrocznej deklamacji i opętańczych krzyków w „Vision” po rozmowy i szalony śmiech w „Flashback” są wisienką na tym smakowitym torcie. Muzycy grupy są kolejnym przykładem tego jak wiele jest jeszcze do pokazania we współczesnej muzyce. Trzymam kciuki wierzę, ze „Night Of The Red Sky” to jedynie początek czegoś z czego będziemy mogli być dumni!!
9/10
Piotr Michalski