TURNER, JOE LYNN – 2008 – Live In Germany

Joe Lynn Turner - Live In Germany

1. Death Alley Driver
2. I Surrender
3. Power
4. Street Of Dreams
5. Power Of Love
6. Can’t Let You Go
7. Jealous Lover
8. Your Love Is Life
9. Blood Red Sky
10. Stone Cold
11. Can’t Happen Here
12. Spotlight Kid
13. Burn

Rok Wydania: 2008
Wydawca: Frontiers Records


Jeśli chodzi o albumy koncertowe zawsze twierdziłem że są adresowane dla fanów wykonawcy lub kapeli. Tylko nieliczne wyjątki celują w szersze audytorium, kiedy natomiast atutem muzyków jest charyzma, obycie sceniczne, bywa i tak, że warto poznać grupę poczynając od albumów koncertowych… ale to wyjątki.
Jeśli sądzicie, że po tym wstępie napisze, że do tych wyjątków należy Joe Lynn Turner – pomylicie się. Wokalista, który jadł już chleb z niejednego pieca i ma na koncie przynajmniej kilka kompozycji uznawanych za klasykę, na żywo niestety nie bryluje. Powiem więcej, jego zespół gra bez polotu, bez ikry… bez jaj po prostu.

Lubie głos Joe Lyn Turnera, mam w płytotece kilka płyt z jego wokalizami, które należą do moich faworytów. Natomiast już na płytach firmowanych własnym nazwiskiem, Joe prezentuje słabsze i mniej żywiołowe kompozycje… Album koncertowy jest zatem utrzymany w podobnym duchu jak solowa twórczość artysty.
Utwory odegrane są z zegarmistrzowską precyzją, ale jak na album koncertowy za mało tu kontaktu z publicznością, zabaw, śpiewania… Słuchając tego krążka mamy wrażenie że odsłuchujemy składankę typu „best of” a nie płytę koncertową. Przyznam, że lepiej bawiłbym się gdyby na płycie pojawiła się jakaś improwizacja, (wstęp do „Can’t let you go” się nie liczy ;)) lub jakaś mała pomyłka choćby…
Całą płytę ratują „I surrender”, „Can’t let you go” i „Street of dreams”, które same w sobie są świetnymi kawałkami i żadne wykonanie nie jest w stanie ich popsuć…
Małą niespodzianką i pozytywnym akcentem na zakończenie jest wykonanie „Burn” z repertuaru Deep Purple… Może i obyło się bez przyspieszonego bicia serca, ale na mojej strapionej twarzy pojawił się uśmiech…

Ze względu na moje specyficzne podejście do albumów koncertowych trudno mi ocenić tą płytę. Jednak nawet jako fan wokalisty jestem zawiedziony tym krążkiem. I jeśli nie jesteście fanami Turnera, możecie spokojnie odpuścić sobie tę „Live in Germany”.
Na poprawę humoru, zaraz włączę sobie „Decade of Brazen Abbot”…

Piotr Spyra

Dodaj komentarz