01. Red Roses
02. What Will You Say
03. One Step Too Far
04. Gniew
05. Soulless Humanity
06. Salt In The Wound
07. Youth
08. Hope Dies Last
09. Antagonism
10. Bloody Sunrise
Rok wydania: 2017
Wydawca: Szataniec
http://www.jackcrusher.pl/
Zespół JACK CRUSHER to świeża marka na metalowym firmamencie, ale tworzą
go muzycy ze scenicznym doświadczeniem. Kilka lat zajęło im
przygotowanie długograja, ale czas ten nie był zmarnowany. Pojawili się
na składance Musick Magazine, w wielu rozgłośniach internetowych i
zagrali kilkadziesiąt koncertów. Czy wypada zatem się dziwić, że debiut
jest aż tak dobry? To co uderza od pierwszego kontaktu z wydawnictwem,
jest jego dbała forma. Świetna okładka i booklet koreluje z formą
digipacka. Za całość odpowiada Szataniec, więc to wiele wyjaśnia.
Jeszcze zanim płyta wyląduje w odtwarzaczu nie sposób wyzbyć się
pozytywnego podejścia.
„Souless Humanity” zawiera 10 tracków, w sumie 40 minut muzyki. A jest
to czas wypełniony po brzegi konkretną metalową młócką. Zwraca uwagę
doskonała produkcja, chciałoby się powiedzieć, że „na miarę naszych
czasów”. Całość brzmi bardzo mięsiście. Riffy potrafią wstrząsnąć
podłożem, ale z kolei solówki są lekkie i oscylują w wyższych partiach
gryfu, do tego są wyjątkowo soczyste, aczkolwiek ich ilość zaledwie
połechtała moje poczucie melodii. Riffowanie nadrabia w tej materii, bo
nie dość że mamy do czynienia z technicznymi łamańcami, to często
również serwowane są wybrzmiewania, a nawet gitarowe harmonie. Sample
zastosowane tu i ówdzie dodają właściwego szlifu tła i nie są
przedawkowane. Całość jest ciężka i potrafi uderzyć bezkompromisowo w
słuchacza, ale nie sposób odmówić selektywności poszczególnym partiom.
Wokalnie jest tu z kolei pełna paleta środków wyrazu. Spotkamy się z
growlami, zachrypniętym wokalem, czystymi frazami i przesterowanym
elektronicznie głosem. Mnie nieco nie pasuje hardcore’owe frazowanie
czystych partii. Zdecydowanie wolałbym już pozostanie przy growlach.
Doznaję zatem w pewnym sensie przesytu, ale to raczej kwestia osobistych
preferencji.
Na początku kręciłem nosem na utwór w języku polskim, do momentu kiedy
wsłuchałem się w tekst. Jest dobry, poważny, moralizatorski i uświadamia
nam, że zespół postawił sobie nie tylko za zadanie dostarczyć czystej
dźwiękowej rozrywki, ale też pożywki dla rozmyślań. Może kilka osób
dzięki temu zatrzyma się na chwilę dłużej przy lirykach ekipy, może
uruchomi się w czyjejś głowie jakiś dawno uśpiony trybik i uruchomi
machinę choćby na parę chwil. Jeżeli tylko zadziała to w odsetku
przypadków – chyba warto próbować.
Jeśli zapytacie mnie abym dosłownie w kilku słowach streścił zawartość
albumu, będę plątał się w zeznaniach. JACK CRUSHER serwuje muzykę
energetyczną i brzmiącą nowocześnie. Jednak to co najważniejsze, że
chłonie się ją z prawdziwą przyjemnością. „Souless Humanity” to nie jest
krążek który wymaga od słuchacza jakiegoś specjalnego nastawienia. Po
prostu wciskasz „play” i dajesz się ponieść. Nieważne czy muzyka ma ci
przynieść odprężenie, czy wręcz przeciwnie – nakręcić. Jeśli tylko
lubisz mocne uderzenie – musisz posłuchać sam i przekonać się na własne
uszy.
8/10
Piotr Spyra