1. Angels Crying
2. I’m Alive
3. Give Me A Sign
4. River Of Love
5. What Can I Do
6. Closer
7. Unbelievable
8. How Will I Know
9. As I Live And Breathe
10. Flying High
11. It’s Not Me
12. Fallen Angel
Rok Wydania: 2010
Wydawca: Frontiers Rec.
http://www.myspace.com/frontiersrecords
Frontiers Records sprawia że termin poprock nabiera nowego znaczenia. Można mówić w tym przypadku nie tylko o muzyce, ale całej instytucji, w której powstają rockowe projekty. Być może nie jest to typowo bezwzględny wybór castingowy. Ale cóż można powiedzieć o sztucznych tworach, które pisane są przez etatowych mużyków wytwórni pod konkretnego wokalistę, w tym przypadku wokalistkę.
Nawiązać tym wstępem chciałem do solowego albumu młodej skandynawskiej wokalistki. Obsada na albumie „Sign of Angels” to Issa – wokal, Peter Huss gitara, Uli Kusch (ex Masterplan, Helloween) bębny, Nobby Noberg bas, Tim Larsson (Nick Lachey) klawisze. A utwory dla artystki pisali między innymi Joacim Cans (Hammerfall), Thomas Vikström (Candlemass), Daniel Flores (Mind’s Eye), Sören Kronqvist (Crash the System).
Można zatem spodziewać się, że płyta zawiera sporo typowo radiowych hitów. Oczywiście brzmi czysto i przejrzyście… wbrew pozorom nawet dość potężnie. Przy dodaniu kilku elektronicznych bajerów w tle płyta wydaje się być jak najbardziej godnym przedstawicielem ówczesnego nowoczesnego melodyjnego hardrocka.
Melodie na płycie są dość chwytliwe, a instrumentarium typowo metalrockowe… więc mimo początkowego uprzedzenia nie sposób nie polubić tego albumu.
Wokalistka ma niezbędną do takiej muzyki charyzmę. Jej śpiew tryska wręcz energią. Przy ciężkich riffach, fajnych solówkach i ciekawych partiach klawiszowych całość zaskakuje pozytywnie.
Muszę powiedzieć, że album „Sign of Angels”, przypadł mi do gustu bardziej niż pewna płyta wydawana przez wytwórnię równolegle, a tworzona przez bardziej znane nazwiska…
Przyznam, że mimo wszelkich prób nie widzę powodów, aby się przyczepić do tej produkcji. Utwory podobają się, zapadają w pamięć. Nie rażą – nie są zbyt zmiękczone (czego się na początku obawiałem). Całość nie jest trywialna. Tej płyty po prostu słucha się wyśmienicie.
Ocena płyty prawie bardzo dobra – mimo lekkiego marudzenia co do okoliczności powstania albumu. Bo płyta wprawdzie nie powala, ale jest bardzo przyjemna.
7,5/10
Piotr Spyra