1. Moonchild
2. Infinite Dreams
3. Can I Play With Madness
4. The Evil That Men Do
5. Seventh Son of a Seventh Son
6. The Prophecy
7. The Clairvoyant
8. Only the Good Die Young
Rok wydania: 1988
Wydawca: EMI
http://ironmaiden.com
Rok 1988 był dla Iron Maiden rokiem szczególnym. 11 kwietnia ukazała się
płyta przez wielu uważana za apogeum możliwości zespołu. Entuzjaści
mianowali ją największym dziełem londyńczyków. Malkontenci i ortodoksi
przyjęli krążek ze zgrozą jako symbol upadku wielkiej gwiazdy metalu
…te wstrętne klawisze, syntezatory, komercha….. Dyrdymały!!! Kto by
się nimi przejmował. Ja w 88r stałem po stronie entuzjastów i zdania do
dziś nie zmieniłem. „Seventh Son Of A Seventh Son” jest albumem
wybitnym.
Utwory na nim umieszczone są ze sobą ściśle powiązane tematycznie. Mamy
więc do czynienia z pierwszym koncept albumem Iron Maiden. Teksty pełne
mistycyzmu oparte na kanwie powieści Orson’a Scott’a Card’a wprowadzają
nas w świat magii, przepowiedni i odwiecznej, niezgłębionej tajemnicy
życia i śmierci. Siódmy syn siódmego syna zostaje naznaczony
nadprzyrodzonymi zdolnościami które z wiekiem stają się coraz
doskonalsze. Toczy się walka sił dobra i zła o władzę nad Wybrańcem.
Jego wyjątkowe cechy przysparzają mu często sporo kłopotów . Uważany
jest za odmieńca. Dorastając przygotowuje się na przyjście swojego
Stwórcy…
Ta dość mroczna, pełna tajemnic historyjka w połączeniu z muzyką Iron
Maiden mocno działa na wyobraźnię słuchającego. Wyklęte przez metalowych
tłumoków dźwięki instrumentów klawiszowych podsycają ten mistyczny
nastrój. Artyści popracowali również nad brzmieniem innych instrumentów.
Brzmienie gitar w porównaniu do materiału zarejestrowanego na
„Somewhere In Time” jest jakby zmatowione i odrobinę pozbawione ostrości
co oczywiście nie znaczy że zamulone. Dotyczy to również realizacji
bębnów które nie są aż tak agresywne i nie wybijają się tak mocno jak na
poprzednim albumie. Nie chcę przez to powiedzieć, iż Nicko Mc’Brain
zapomniał jak gra się heavy metal.. Cała ta kosmetyka tradycyjnego
instrumentarium Iron Maiden w połączeniu z odpowiednio dopasowanym
brzmieniem syntezatorów zmiękcza troszkę brzmienie albumu. Uważam, że
jest to strzał w dziesiątkę. Muzyka sprawia wrażenie jakby wydobywającej
się z innego wymiaru. Większość kompozycji wytrzymała próbę czasu i
jest stale wykonywana podczas tras koncertowych.
Niczym starożytny pieśniarz przy akompaniamencie gitary akustycznej
Bruce Dickinson intonuje zwrotkę rozpoczynającą album . Intro do
„Moonchild” ubogacone brzmieniem syntezatorów wprowadza nas w świat
legend i tajemnic. Utwór ten jest kompozycją o bardzo zgrabnej, prostej
strukturze i dużym ładunku energii. Doskonale sprawdził się na trasie
jako utwór rozpoczynający koncerty.
„Infinite Dreams” – świetna konstrukcja utworu. Sporo fajnych
brzmieniowych smaczków w gitarach, zwłaszcza w pierwszej zwrotce utworu.
Zaczynający się słodziutkimi gitarkami przeobraża się w czadowy utwór
traktujący na temat życia pozagrobowego.
„Can I Play With Madness” – utwór który trafił na singiel . Chwytliwa
melodia, świetna aranżacja i czas trwania tylko 3: 31 . Jednym słowem
posiada wszystkie atuty potrzebne aby zawojować listy przebojów
wszystkich stacji radiowych, co zresztą się stało.
„The Evil That Men Do” – rozpoczynający się majestatycznym wstępem i
przechodzący w szaleńczą galopadę jest chyba najagresywniejszym utworem
na albumie. Mocny głos Dickinsona wyśpiewujący z pasją refren zapada
głęboko w pamięć.
Tytułowy „Seventh Son Of A Seventh Son” – kolejna metalowa suita, tym
razem o mistycznym zabarwieniu. Utwór przypomina odrobinę swoją
strukturą formalną „The Rime Ancient Of Mariner” pochodzący z albumu
„Powerslave” posiadając jednak bardziej rozbudowane harmonie.
Dużo się dzieje. Mamy tu sporo fajnych zmian temp, metrum, eleganckich
solówek a „lejące się” ponad wszystkim dźwięki syntezatorów dodają sporo
koloru. Świetna melorecytacja Dickinsona.
„The Prophecy” – ciekawe zabawy wokalne Dickinsona polegające na
zmianach barwy głosu co przy efekcie stereo sprawia wrażenie jakby
dialogu dwóch osób. Momentami gitary są troszkę podobne do zapomnianego
już dawno „Quest For Fire” z „Piece Of Mind” . „The Prophecy” zawiera w
sobie sporo ciekawych smaczków aranżacyjnych – choćby to piękne
akustyczne zakończenie.
Na szczególną uwagę zasługuje moim zdaniem „The Clairvoyant” – jeden z
najlepiej napisanych utworów na ten album. Świetny wstęp gitary basowej
jak i późniejsza gra Harrisa (w tym kawałku musiał się porządnie
napracować), fantastyczna linia wokalna Bruce’a Dickinsona ,
interesujące partie gitar czasami zgrabnie przechodzące w unisona z
basem.
„Only The Good Die Young” – Przebojowość i moc tego utworu sprawia, iż
cisza po jego zakończeniu staje się nie do zniesienia. Po chwili nasze
uszy koi śpiew Dickinsona który pamiętamy z początku albumu. I to już
jest koniec. A wracając do „Only The Good Die Young” . Szkoda, że nigdy
nie był wykonywany na koncertach. Z pewnością fani mieliby przy czym
zaszaleć. Cóż. Było z czego wybierać na trasę Seventh Tour Of A Seventh
Tour.
Nad muzyką na „Seventh Son Of A Seventh Son” popracowało więcej osób niż
przy „Somewhere In Time”. Mamy tu dość duży wkład Bruce’a Dickinsona
który odnalazł kompromis z resztą muzyków i wtrącił swoje 3 grosze w
„Moonchild” , „Can I Play With Madness”, „The Evil That Men Do” i „Only
The Good Die Young”. Duży wkład w komponowanie „Moonchild”, „Can I Play
With Madness” i „The Evil That Men Do” miał Adrian Smith. Dave Murray
dołożył swoją cegiełkę do utworu „ The Prophecy” skomponowanego wspólnie
ze Steve Harrisem, który miał sporo do powiedzenia w każdym utworze
skomponowanym na ten krążek. Tradycyjnie przy żadnym z utworów nie
widnieje nazwisko perkusisty Iron Maiden, Nicko Mc’Braina ale nie
wątpię, że miał sporo do powiedzenia podczas nagrywania płyty.
Daję temu wspaniałemu albumowi „tylko” 9 dlatego, że bardziej cenię sobie „Somewhere In Time” 🙂
9/10
Garfield