1. Overture
2. Provider
3. Subterranea
4. Sleepless Incidental
5. Failsafe
6. Speak My Name
7. Tunnel Vision
8. Infernal Chorus
9. King Of Fools
10. The Sense In Sanity
11. State Of Mine
CD 2:
1. Laid Low
2. Breathtaker
3. Capricorn
4. The Other Side
5. Unsolid Ground
6. Sometimes In Time
7. High Waters
8. The Narrow Margin
Rok wydania: 1997
Wydawca: Giant Electric Pea
Wydany w 1997 roku album Subterranea to bez dwóch zdań płyta niezwykła.
Jest to krążek, którego nie można słuchać wyrywkowo, pojedynczych
utworów. Dopiero w całości odkrywa cały wachlarz swego piękna i ukrytych
emocji. To koncept album o człowieku zagubionym we współczesnym świecie
i choć od chwili wydania minęło już 11 lat to temat pozostał wciąż
nader aktualny.
W zasadzie nie jestem w stanie wskazać tych lepszych czy gorszych
kompozycji. Dla mnie to jeden z tych albumów, które są kompletne.
Wszystko jest na swoim miejscu, wszystkie elementy układanki idealnie do
siebie pasują i gdy zaczynam go słuchać to nie mogę przerwać aż upłynie
całe 100 minut muzyki, które go wypełnia. Przygotowując się do recenzji
robiłem sobie notatki, ale gdy postanowiłem przenieść to, co tam sobie
zapisałem na „elektroniczny” papier doszedłem do wniosku, że to nie ma
sensu. W zasadzie przy każdym utworze zanotowałem, że wyśmienity, że
wspaniałe partie instrumentów klawiszowych, że genialne solówki, ale
kurcze tak w rzeczy samej jest! Martin Orford popisał się kunsztem
najwyższych lotów, Mike Holmes nie po raz pierwszy udowodnił, że
gitarzystą jest wybitnym, do tego dodajmy bass Jowita i
charakterystyczny (dla niektórych może i kontrowersyjny) głos Petera
Nichollsa i powstaje obraz IQ w pełnej krasie. Zespół tym albumem
udowodnił, że kryzys formy, który stał się ich udziałem kilka lat
wcześniej przeszedł do historii, a wyśmienity Ever był preludium do
tego, co miało nadejść wraz z Subterranea. Proponuję również zwrócić
uwagę na oprawę. Każdy tekst opatrzony jest grafiką i są to prace nad
wyraz interesujące. Metaforycze i uzupełniające się z warstwą liryczną.
Chylę czoła.
Subterranea to album, który zapewne zna większość fanów zespołów pokroju
Arena, Galahad, Pallas czy Pendragon. To muzyka dla zwolenników
pięknych, niepozbawionych patosu melodii i klasycznego neo progresywnego
grania. Już w przyszłym roku ukaże się nowa płyta zespołu i zapewne nie
tylko ja czekam na nią z niecierpliwością. Co pokaże zespół, jak
wypadnie IQ bez Marina Orforda? No cóż, przyjdzie nam jeszcze trochę
poczekać a tymczasem proponuję dla zabicia czasu poodświeżać sobie
kolejne wydawnictwa grupy (no, może z wyłączeniem dwóch albumów, o
których kiedyś indziej).
10/10
Piotr Michalski