IOEARTH – 2015 – New World

IOEarth - New World

Disc 1
1. Move As One
2. Redemption
3. Journey To Discovery
4. Trance
5. Morning
6. Collision
7. Fade To Grey
8. New World Suite
Disc 2
1. Insomnia
2. Red Smoke
3. The Rising
4. Body And Soul
5. Colours
6. Follow
7. Dreams
8. New World

Rok wydania: 2015
Wydawca: IOEarth Music
http://www.ioearth.com/


Długo trwało, zanim w moje ręce trafiła następczyni tak chwalonej przez mnie płyty „Moments” (2012r.) zespołu IOEarth. Nawet na naszym najpopularniejszym portalu aukcyjnym płyty tego zespołu się nie pojawiają. Poważne zaniedbanie :-)! A jednak udało się! Jest! Ze znacznym poślizgiem (album wydano jeszcze w 2015), ale leży przede mną efektowny, dwupłytowy digipack. Zajmijmy się jego muzyczną zawartością.

Płyta rozpoczyna się od akustycznego wstępu, gdzie na tle klawiszowego podkładu prezentuje się nam nowa wokalistka zespołu, Linda Odinsen. Niczym się nie wyróżniająca akustyczna miniaturka „Move As One”. Na szczęście już w następnym „Redemption” zespół serwuje muzykę, dzięki której polubiłem IOEarth. Quasicamelowe sola gitary, symfoniczne wtręty, etniczne brzmienia dęciaków – jest dobrze!

Dobre wrażenie podtrzymuje „Journey To Discovery” – oparte na samplu jakby z wyjętym z „Zoolooka” J. M. Jarre’a. Fajnie wykazuje się wokalistka swoim mocnym, wysokim głosem, jest i oczywiście gitarowe solo. Mocny punkt płyty!

Co dalej? Dalej niestety zaczyna lekko zgrzytać… Są nieporywający etniczny „Trance”, nijaki „Morning” ożywiony partią fletu, interesująco zaaranżowane na różne instrumenty „Collision” (z wiolonczelą jakby wziętą z twórczości zespołu Apocalyptica), niestety z banalnym motywem głównym, nieciekawy „Fade To Grey” okraszony solem saksofonu.

Na szczęście pojawia się „New World Suite”! IOEarth w swym najlepszym wydaniu! Melanż rocka, muzyki filmowej, world music, nawet muzyki poważnej… intrygujący instrumental, trochę pobrzmiewa mi w nim… Czajkowski (ten od „Dziadka do orzechów”), trochę Carpenter (ten od horrorów), jest sporo rasowego rocka, a całość bardzo dobrze się razem komponuje. Ten kawałek dobrze kończy pierwszy dysk albumu.

Płytę drugą rozpoczyna „Insomnia” – dość typowy (w dobrym tego słowa znaczeniu) dla IOEarth utwór, z częstymi zmianami tempa, okraszony chóralnym refrenem. Dalej jest „Red Smoke” z zapętlonym pozytywkowym podkładem przerywanym mocnymi rockowymi wstawkami, rozpoczynający się niemal jak kołysanka z filmu „Dziecko Rosemary”, „The Rising”, który z powodzeniem mógłby się znaleźć na którejś z ostatnich płyt grupy Camel, z urokliwą partią gitary wspomaganą saksofonem oraz fajny, rasowy „Body And Soul” z trochę odstającym wokalem.

Potem znowu obniżka formy – „Colours”. Przeciętny omalże hard rock. Pora na dwa świetne kawałki: „Follow” – świetny rockowy kawałek, z nerwową, goniącą perkusją i lekko dysonansowym śpiewem oraz „Dreams” o jazzującym klimacie, wspaniale uzupełniony partiami trąbki. Płyta kończy się dość przeciętnym utworem „New World”, który galopuje donikąd.

Jaki jest ten album? Niestety – nierówny. Gdyby wykroić z niego niektóre utwory („New World Suite”, „Red Smoke”. „Follow”, „Dreams”), powstałaby świetna płyta, zasługująca na podobną ocenę jak genialna „Moments”. Niestety, „New World” niepotrzebnie rozciągnięto na dwa dyski i znalazło się na nim kilka wypełniaczy.

Po wtóre – wokalistka Linda Odinsen sprawia czasem (tylko czasem, bo w niektórych kawałkach śpiewa świetnie) wrażenie, jakby śpiewała prze komisją egzaminacyjną. Używa głosu tak, jakby za wszelką cenę chciała pokazać że umie śpiewać wysoko i równo, ale brak mi tu jakiejś pasji, uczucia. Może dlatego tak lubię „Follow” i „Dreams”, bo tam wokalnie udziela się Dave Cureton.

Ocena końcowa? Jak dla mnie – 7,5/10. Średnio, bo niektóre utwory zasługują na 10, a niektóre – na 5.

7,5/10

Staruch

PS. A o zespole wciąż brak wzmianki w Wikipedii :-).

Dodaj komentarz