1. The Mirror’s Truth (3:02)
2. Disconnected (3:37)
3. Sleepless Again (4:12)
4. Alias (4:53)
5. I’m the Highway (3:46)
6. Delight and Angers (3:41)
7. Move Through Me (3:08)
8. The Chosen Pessimist (8:16)
9. Sober and Irrelevant (3:24)
10. Condemned (3:36)
11. Drenched in Fear (3:32)
12. March to the Shore (3:30)
Rok wydania: 2008
Wydawnictwo: Nuclear Blast
http://www.inflames.com/
Część IV
Droga do metalowego ekletyzmu
Sytuację, w której znalazło się In Flames na początku drugiej połowy lat
„zerowych”, z powodzeniem nazwalibyśmy patową. Z jednej strony zespół
skrystalizował dwa oblicza własnej muzyki: w największym bodaj stopniu
przyczynił się do ekspansji szwedzkiej szkoły melodic death metalu oraz
dramatycznie z tym gatunkiem zerwał, po czym utrzymał się na powierzchni
i zdobył światową sławę. Z drugiej – „nowy” styl stał się na tyle
hermetyczny, że następna płyta nie wnosząca zdecydowanych zmian
pogrążyłaby chłopaków w bagnie. Dającym dochód, owszem, ale cuchnącym
sztampą. Przyszedł czas na kolejną woltę lub oddanie pałeczki w ręce
młodszych muzyków. Retorycznym byłoby zapytanie, jaki wybór padł pod
koniec 2007 roku.
Zmiany poczęły się już na etapie wizualnym – nowe, charakterystyczne
logo i kolorowa okładka z gościnnym występem zakurzonej maskotki
zespołu. Po raz pierwszy od wielu lat nastąpi także roszada wśród
członków, bowiem „A Sense of Purpose” okaże się ostatnim albumem
nagranym z założycielem In Flames, Jesperem Strömbladem, który wpadł w
śmierdzące łapki alkoholizmu.
Najważniejsze jednak, jak to zwykle w muzyce bywa, okazały się zmiany na
poziomie samych kompozycji. Gdzieś wyparował mięsisty feeling,
kwadratowe riffy nabrały łuków, powróciły dłuższe solówki i gitarowe
harmonie. Fridén z powodzeniem śpiewa poza refrenami. Padły żelazne
schematy utworów, tempo i nastrój może znów ulec zmianie w granicach
jednej kompozycji. Duszne podkłady przeistoczyły się w kolorową paletę
klawiszy. Na pierwszym miejscu stanęła melodia. Ugięli się starym fanom?
W żadnym wypadku! Nie możemy mówić w kontekście dziewiątego krążka o
melodic death metalu, to już zupełnie inna forma. Bliżej temu
zestawieniu do nowoczesnego, biorącego garściami z różnych źródeł
eklektyzmu. Jak inaczej usprawiedliwić dramatyczne rozpoczęcie
„Condemned” w świetle rozhulanego „I’m the Highway”, albo – tutaj
jeszcze dalsze bieguny – ośmiominutową balladę „The Chosen Pessimist”
(perła, zaprawdę) przy do bólu alternatywnym „Move Through Me” (niemal
industrialny riff). A są jeszcze bardzo „radiowe”, litrami przelewające
elektronikę przeboje (nie inaczej) – „Alias” czy możliwy do
odnalezienia na „innych” wersjach krążka „Eraser”. Gelotte sam przyznał w
którymś z wywiadów, że nie chodziło o kolejny zryw, spalenie za sobą
wszystkich mostów. Tym razem zespół skupił się na drobnych
eksperymentach w granicach poszczególnych kompozycji. Dlatego po kilku
wnikliwych przesłuchaniach (krótkich! Czas albumu jest znakomicie
wyważony) można wszcząć małe porównania, poszukiwania muzycznych
wzorców.
Jak jednak cała ta różnorodność wpływa na album traktowany jako
samowystarczalną całość? To zależy od otwartości słuchacza – „A Sense of
Purpose” może wydać się atrakcyjnym kalejdoskopem bądź niespójnym
zbiorkiem. Należy jednak zauważyć, że to zaledwie pierwszy krok w stronę
totalnego eksperymentowania. Gdy zespół opuści jego założyciel, granice
muzyki In Flames poszerzą się jeszcze bardziej. Ten album pozostanie
zaś – dla mnie przynajmniej – interesującym krokiem w nowym kierunku,
rzeczą zwyczajnie dobrą. Którą mógłbym ze spokojnym sumieniem polecić
fanom współczesnej muzyki metalowej.
7/10
Adam Piechota