1. Shots
2. Gold
3. Smoke And Mirrors
4. I’m So Sorry
5. I Bet My Life
6. Polaroid
7. Friction
8. It Comes Back To You
9. Dream
10. Trouble
11. Summer
12. Hopeless Opus
13. The Fall
Rok wydania: 2015
Wydawca: KIDinaKORNER / Interscope Records
https://www.imaginedragonsmusic.com
Gdyby ktoś zapytał mnie o to jak jednym słowem opisać płytę, którą dla
was właśnie recenzuję to odpowiedziałbym jednoznacznie – FUN, czyli
Fantastyczne Utwory Nastolatkowe :). Tak, bo płyta zespołu Imagine
Dragons to zlepek bardzo ciekawych melodii, może niezbyt skomplikowanych
lecz wpadających w ucho i to od pierwszego zasłyszenia. Najważniejszym
jest, że wielu młodych ludzi będzie tego słuchać bo na pewno jest to
warty uwagi materiał. Bardziej niż niektóre młode gwiazdki na
dzisiejszym rynku muzycznym.
Płyta ta trafiła do mnie mógłbym rzec z drugiej ręki ponieważ pierwszy
recenzent się nie podjął ze względu na zbyt jak to stwierdził
„młodzieżowy klimat płyty”. Ja w zamian oddałem mu płytę, która bardziej
przypadła do jego „kubków” słuchowych. Mnie ten album porwał. Choć
nigdy nie byłem jakimś wielkim zwolennikiem „indyczej” muzyki. Bo trzeba
Wam wiedzieć, że zespół Imagine Dragons jest przedstawicielem indie i
alternatywnego rocka z tej najwyższej półki. Można ich spokojnie stawiać
koło takich nazw jak Kings of Leon, The White Kites czy Franz
Ferdinand.
„Smoke+Mirrors” jest drugim w dorobku krążkiem długogrającym grupy,
która została stworzona w 2008 roku przez wokalistę Dana Reynoldsa i
perkusistę Andrew Tolmana, którzy poznali się na tym samym uniwersytecie
w USA. Skład zespołu wykrystalizował się w roku 2011. Obok wspomnianego
wcześniej Reynoldsa występują: Wayne Sermon (gitara), Ben McKee (bas)
oraz Daniel Platzman (perkusja). Ciekawostką jest, iż w dorobku zespołu
są już trzy albumy koncertowe (dwa pełnoprawne wydane na CD i jeden w
postaci cyfrowej) co jak na tak krótki stażem zespół jest dużym
osiągnięciem.
Dla mnie było to pierwsze spotkanie z zespołem dlatego może też z takim
zaskoczeniem przyjąłem ten album. I to w pozytywnym tego słowa
znaczeniu. W szczególności na pierwszy plan wychodzi sekcja rytmiczna,
która chyba trochę zabiera pozostałym instrumentom ten album. Mix został
tak przygotowany, że właśnie perkusja jest najbardziej wyraźna. Zdarza
się, że bardziej wybija się gitara ale są to sytuacje jednostkowe. I
jeszcze parę słów na temat wokalu Dana Reynoldsa. Jest miło, przyjemnie,
bez szaleństw i jakiś zawiłych wokaliz ale do tego rodzaju muzyki jest
idealny. Całość jak to śpiewa w jednym z utworów „turns to gold”. I
niewątpliwie tak jest co widać po sprzedaży płyty oraz pierwszych
miejscach choćby na listach Billboardu.
Przyznaje, że miałem zrobić analizę tekstową tej płyty ale w pewnym
momencie stwierdziłem, że nie ma to żadnego znaczenia. Ponieważ tak jak
już wcześniej powiedziałem zabawa podczas słuchania tej płyty jest
przeogromna. I raczej nikt kto jej posłucha nie będzie zagłębiał się w
teksty tylko dobrze się przy tym bawił. Do tego są jeszcze dwie zalety
tej płyty:
• Podoba się kobietom, więc może to być ona świetnym prezentem dla Ukochanej lub tej, którą jesteśmy zainteresowani;
• Jest wspaniałą pozycją na samochodowe wojaże. Może trochę
niebezpieczną bo nóżka na gazie jakoś taka cięższa się robi, ale mojemu
„Hultajowi” się podoba.
8/10
Michał Majewski