ICED EARTH – 1998 – Something Wicked This Way Comes

ICED EARTH - Something Wicked This Way Comes

1. Burning Times
2. Melancholy (Holy Martyr)
3. Disciples of the Lie
4. Watching Over Me
5. Stand Alone
6. Consequences
7. My Own Savior
8. Reaping Stone
9. 1776
10. Blessed Are You
11. Prophecy
12. Birth of the Wicked
13. The Coming Curse

Rok wydania: 1998
Wydawca: Century Media
http://www.icedearth.com


„Dark Saga” był moim pierwszym albumem ICED EARTH, ale to „Something Wicked This Way Comes” ugruntował moje uwielbienie dla zespołu. Mięsiste połączenie heavy i thrashu wypełniło pewną niszę w gustach i mojej płytotece. Być może dla niektórych do dziś zespół wydaje się zbyt pompatyczny i cukierkowaty, ale to właściwie kwestia punktu widzenia. Prawda jest taka, że „Something Wicked…” przynosi kupę technicznego łojenia i świetne melodie. Do tego wisienką na torcie są ballady, które zespół, jak rzadko który potrafi zaserwować bez cienia żenady.

Piotr Spyra


Komuś, kto dopiero chciałby poznać muzykę Iced Earth, wskazałbym właśnie „Something Wicked This Way Comes” jako pierwszą do odsłuchu. Płycie stuknęła w tym roku dwudziesta rocznica premiery, ale wciąż brzmi świetnie. To również kwintesencja stylu zespołu: mieszanka heavy i thrash metalu plus fura efektownych, wpadających w ucho melodii.A wszystko podane z epickim rozmachem. No i są tutaj pomnikowe dla stylu kompozycje: „Melancholy” oraz „Watching Over Me” – do dzisiaj żelazne punkty koncertów Iced Earth…

Robert Dłucik

„Dark Saga” był moim pierwszym albumem ICED EARTH, ale to „Something Wicked This Way Comes” ugruntował moje uwielbienie dla zespołu. Mięsiste połączenie heavy i thrashu wypełniło pewną niszę w gustach i mojej płytotece. Być może dla niektórych do dziś zespół wydaje się zbyt pompatyczny i cukierkowaty, ale to właściwie kwestia punktu widzenia. Prawda jest taka, że „Something Wicked…” przynosi kupę technicznego łojenia i świetne melodie. Do tego wisienką na torcie są ballady, które zespół, jak rzadko który potrafi zaserwować bez cienia żenady.

Piotr Spyra


Komuś, kto dopiero chciałby poznać muzykę Iced Earth, wskazałbym właśnie „Something Wicked This Way Comes” jako pierwszą do odsłuchu. Płycie stuknęła w tym roku dwudziesta rocznica premiery, ale wciąż brzmi świetnie. To również kwintesencja stylu zespołu: mieszanka heavy i thrash metalu plus fura efektownych, wpadających w ucho melodii.A wszystko podane z epickim rozmachem. No i są tutaj pomnikowe dla stylu kompozycje: „Melancholy” oraz „Watching Over Me” – do dzisiaj żelazne punkty koncertów Iced Earth…

Robert Dłucik


…z Iced Earth dość długo było mi nie po drodze. Wystarczy, że powiem iż twórczością zespołu zainteresowałem się bardziej dopiero gdy do grupy dołączył znakomity Stu Block. Potem „poszło” już samo… 😉 …trzeba było nadrobić braki wydawnicze a „Something Wicked This Way Comes” okazało się albumem, który rzucił mnie na kolana. To znakomite połączenie metalowej agresji i melodii. Nigdy wcześniej i później zespół ten nie nagrał, płyty, która tak dobrze definiowałaby styl Iced Earth. To szczytowe osiągnięcie formacji i poprzeczka zawieszona tak wysoko, iż obawiam się, że jest już dla zespołu mr Schaffera nieosiągalna…

Piotr Michalski


Choć „Something Wicked This Way Comes” nie grzeszy okładką, to muzycznie mamy do czynienia z albumem wyjątkowym, żeby nie powiedzieć kultowym. Większość zespołów posiada w swojej dyskografii magiczny krążek (czasem jest ich nawet kilka) i właśnie następca pamiętnego „The Dark Saga” jest takim wydawnictwem. Dla mnie jest to płyta, do której często wracam i mimo iż jej produkcja odbiega od obecnych norm, to sam materiał jest jak najbardziej aktualny. Łączy świetne pomysły, żywiołowość, moc i charakterystyczny dla tego zespołu klimat. To jeden z tych albumów, które określa się mianem ‘ponadczasowy’.

Marcin Magiera

Komuś, kto dopiero chciałby poznać muzykę Iced Earth, wskazałbym właśnie „Something Wicked This Way Comes” jako pierwszą do odsłuchu. Płycie stuknęła w tym roku dwudziesta rocznica premiery, ale wciąż brzmi świetnie. To również kwintesencja stylu zespołu: mieszanka heavy i thrash metalu plus fura efektownych, wpadających w ucho melodii.A wszystko podane z epickim rozmachem. No i są tutaj pomnikowe dla stylu kompozycje: „Melancholy” oraz „Watching Over Me” – do dzisiaj żelazne punkty koncertów Iced Earth…

Robert Dłucik


…z Iced Earth dość długo było mi nie po drodze. Wystarczy, że powiem iż twórczością zespołu zainteresowałem się bardziej dopiero gdy do grupy dołączył znakomity Stu Block. Potem „poszło” już samo… 😉 …trzeba było nadrobić braki wydawnicze a „Something Wicked This Way Comes” okazało się albumem, który rzucił mnie na kolana. To znakomite połączenie metalowej agresji i melodii. Nigdy wcześniej i później zespół ten nie nagrał, płyty, która tak dobrze definiowałaby styl Iced Earth. To szczytowe osiągnięcie formacji i poprzeczka zawieszona tak wysoko, iż obawiam się, że jest już dla zespołu mr Schaffera nieosiągalna…

Piotr Michalski


Choć „Something Wicked This Way Comes” nie grzeszy okładką, to muzycznie mamy do czynienia z albumem wyjątkowym, żeby nie powiedzieć kultowym. Większość zespołów posiada w swojej dyskografii magiczny krążek (czasem jest ich nawet kilka) i właśnie następca pamiętnego „The Dark Saga” jest takim wydawnictwem. Dla mnie jest to płyta, do której często wracam i mimo iż jej produkcja odbiega od obecnych norm, to sam materiał jest jak najbardziej aktualny. Łączy świetne pomysły, żywiołowość, moc i charakterystyczny dla tego zespołu klimat. To jeden z tych albumów, które określa się mianem ‘ponadczasowy’.

Marcin Magiera

Dodaj komentarz