HYPNOSAUR – 2022 – Doomsday

Doomsday
The Hole
Desert Tornado
On the Run (Bang Bang)
Circle
They Come Out at Night
Godfucker
Follow / Shadow
Heart of Stone
Huisuke

Rok wydania: 2022
Wydawca: Revenge of the Bats
https://www.facebook.com/hypnosaur/


Nazwa zespołu mająca się kojarzyć z prehistorycznym gadem, może być myląca dla oceniających muzykę po okładce (parafrazując popularne powiedzenie z książką). Hipnozaur nie ma na celu powołanie do życia rockowego jurassic parku. Drapieżny dinozaur ma wskazać raczej na zadziorność muzyki warszawskiej formacji, bo w istocie na płycie „Doomsday: jest mocno, z wykopem, a przede wszystkim bardzo ciekawie. Trudno wskazać jednoznaczne inspiracje muzyków odpowiedzialnych za repertuar albumu. Jest gitarowo z punkową energią, to rock wysokiej jakości. Z pewnością o przebojowości materiału w dużej mierze decydują wpadające w ucho refreny. Pod tym względem panowie  opanowali warsztat do perfekcji.

Potrafili także zadbać o odpowiednią dramaturgię swojego debiutanckiego wydawnictwa, umieszczając na początku świetny numer tytułowy. „Doomsday” kusi tajemniczym wstępem, narastającym riffem gitarowym jak za najlepszych czasów Sabbath. Klimat retro interesująco spaja całość. Utwór łapie słuchacza za fraki i już do końca trudno wyrwać się z uścisku. Bo przecież później jest jeszcze „Desert Tornado” gdzie wyraźnym się staje się duży talent wokalny Bartosza Kulczyckiego. Świetna jest to piosenka, której bliżej jest do gitarowej alternatywy niż rockowej prehistorii. Chyba właśnie siła Hypnosaur jest w umiejętności zaskakiwania. Nie obrali tylko jednego kierunku w muzycznych poszukiwaniach ale łączą wiele inspiracji przy czym nic nie tracąc ze spójności. Nawet wtedy gdy po wyśmienitym, przebojowym „They Come Out at Night” nagle stawiają sprawę wręcz na ostrzu noża. Utwory „Godfucker”  i „Follow/Shadow” należą do najbardziej drapieżnych, głównie za sprawą wokalisty, który momentami niemiłosiernie zdziera gardło, serwując kolejne interesujące pomysły na ciekawe refreny. Finiszują piosenką o klasycznym tytule „Heart Of Stone”, która znów daje powód do refleksji, że Hypsnosaur jest gotów się zameldować na listach przebojów. Całość wieńczy instrumentalna coda w postaci  „Huisuke”, odpowiednio wyciszając emocje.

Debiutancki album „Hipnozaurów” urzeka radością grania. Ich muzyka napawa optymizmem, jest ogromnym zastrzykiem energii. Mam wrażenie, że sukces jest w zasięgu ręki, w każdym razie są gotowi go przyjąć.  

8/10
Witold Żogała

Dodaj komentarz