HURROCKAINE – 2018 – Memo (EP)

HURROCKAINE - Memo (EP)

1. Błyski;
2. A Tale of a Fail;
3. Znak;
4. Jak Ci powiedzieć?;
5. How Can I Tell You?

Rok wydania: 2018
Wydanie własne
https://www.facebook.com/hurrockaine/


Zdaje się, że na tym portalu nie użyłem jeszcze sformułowania „zespół mojej młodości”. Czy nadszedł w końcu na to czas – nie wiem. Wiem za to, że jeszcze żaden polski zespół nie sprawił bym w ogóle myślał o użyciu tego określenia. Aż do teraz.

Już pierwsza EPka katowickiego Hurrockaine, o rok starsze „Rust N’ Love”, zatliło we mnie promyczek nadziei. No ale zaraz potem pomyślałem sobie, że przecież miałem już do czynienia z takimi zespołami, nawet całkiem dobrymi, które miały obiecujący start, a potem rozpadały się czy to w wyniku wewnętrznych nieporozumień, czy to w wyniku braku czasu na próby. No i tak słuchałem sobie tamtej płytki po cichu licząc, że tej grupie się w końcu uda. Choć w przeciągu tych kilkunastu miesięcy w szeregach kapeli nastąpiły dwie istotne zmiany składu: po odejściu gitarzysty Pawła Baldego grupa uszczupliła się do kwartetu, zaś Jakuba Galwasa na perkusji zastąpił Patryk Piszczek (wcześniej w zespole Lucarna, dzisiaj oprócz Hurrockaine także w ECHO), to jak na razie kariera grupy podąża w jak najlepszym kierunku. Na „Memo” zespół zaprezentował o wiele dojrzalsze oblicze niż na „Rust N’ Love”.

Poprzedni materiał został zaśpiewany przez Paulinę wyłącznie po angielsku. Tutaj mamy językową przeplatankę. Nie trudno się domyśleć, że zespół z pewnością dostrzegł swój potencjał, a żeby dotrzeć do masowej publiczności w tym kraju trzeba mieć w swym arsenale jakiś przebojowy kawałek w mowie ojczystej. Tę funkcję spełnia na tym wydawnictwie „Jak ci powiedzieć?”, pogodny, pełen czadu numer, którego ostatnio pełno w Antyradiu. Nie wiem jak oni to robią, że w dzisiejszych czasach udaje im się pisać takie utwory, które z jednej strony są niesamowicie chwytliwe i łatwo przyswajalne, ale też w 100% szczere i autentyczne, wypełnione gitarową mocą. Skoro już o tej mocy mowa, to moim osobistym faworytem jest drugi polskojęzyczny kawałek w tym zestawie, „Błyski”. Naprawdę ciężki, synkopowany główny riff wpasowuje się w konwencję powiedziałbym nawet stonerową, mamy też świetnie zgrane chórki, takie typowe do śpiewania wraz z publicznością na koncertach. Coś wspaniałego. Równowagę stanowi następujący po nim szybszy, rockowy, równie przebojowy „A Tale of a Fail”. Z kolei „Znak” jako jedyny na tym wydawnictwie nieco nuży, mógłby znaleźć się na playliście zakompleksionej licealistki, która właśnie rozstała się chłopakiem.

Gorąco kibicuję tej ekipie i dziękuję jej za to, że przy każdym odsłuchaniu obu jej dotychczasowych wydawnictw wciąż jeszcze mam nadzieję (bez odczucia, że sam siebie oszukuję), że na piedestał polskiej sceny rozrywkowej gitarowe brzmienia jeszcze kiedyś powrócą.

9/10

Patryk Pawelec

Dodaj komentarz