HOPE – 2014 – Da Best Of

hope-dabestof

1. Put Ya Handz Up,
2. Dog’z’Out,
3. Go(giv)Ahead,
4. Kut da Bullshit,
5. W.A.J.D.A,
6. Space Jam,
7. *(Gwiazdka),
8. We Change da World,
9. Love,
10. Noddy,
11. Far,
12. Evrytheng,
13. Down.

Rok wydania: 2014
Wydawca: Fonografika
http://hopefan.tv/


Po raz pierwszy Hope usłyszałem w 2012 roku podczas eliminacji do Przystanku Woodstock we wrocławskim Eterze. Zespół zrobił niemałe zamieszanie pośród występujących tam finalistów, ponieważ prezentował muzykę zupełnie odbiegającą od innych. Kapela została jedną z wybranych i latem tego samego roku można było ją oglądać na dużej scenie w Kostrzynie. Pomimo tego, że poprzednia, wydana w 2010 roku płyta zespołu „Join The Gang” miała nieco ponad 30 minut, a więc spełniała standardy płyty długogrającej to została przedstawiona jako „EP”. Tym razem nie ma już wątpliwości – „Da Best Of” trwa prawie godzinę, więc jest pełnoprawnym pełnym albumem.

Styl Hope można przybliżyć odwołaniami do kilku znanych powszechnie zespołów, ponieważ jest to połączenie kilku gatunków. Na swoim facebookowym profilu kapela określa się jako „Porn Nu-Metal”. Owszem nu-metal jest mocno zauważalny, ale pierwszy kawałek pokazuje drugi przeważający nurt w utworach – pewnego rodzaju cięższą odmianę rapu. Jeżeli miałbym przybliżyć mocniejsze brzmienia to są one na pograniczu Mudvayne i Korn, ale nie jestem w stanie dać przykładu do czego można porównać rapowe brzmienia grane przez Hope. Po prostu – nigdy mnie ten gatunek nie interesował. No i tutaj pojawia się pierwsze ale… To nie jest kapela dla każdego. Odbiorca powinien być zainteresowany chociaż w małym stopniu „gangsterskimi” klimatami, bo ktoś kto na co dzień interesuje się nu – metalem, czy nawet naleciałościami hardcore, które na krążku można usłyszeć to może krążek odebrać co najwyżej jako dobrze zagraną, zrealizowaną i wydaną ciekawostkę.

Co do techniki grania nie można się w zasadzie niczego czepić. Zarówno prawdziwe instrumenty jak i sample zagrane są naprawdę dobrze i słychać, że chłopakom samo granie sprawia dużą przyjemność. Bardzo dobrze i czysto brzmi np. bas na wstępie do trzeciego utworu „Go(giv)Ahead”, czy gitara dająca tło w numerze siedem – „*(Gwiazdka)”. Może i istnieje lepsze porównanie, ale ja tutaj ewidentnie słyszę coś z Linking Park.
Jakoś nagrania nie pozostawia nic do życzenia – trudno się dziwić, gdy na okładce czytamy, że płyta została nagrana w Izabelin Studio, więc marka mówi sama za siebie.
Utworów na płycie tak naprawdę jest 14, a nie 13 jak widnieje to na okładce. Czternastym jest „Yer-O-Mephedrone” i właściwie to nie wiem, czy zespół miał w planie przygotować fanom niespodziankę, czy po prostu jest to błąd wydawniczy.

Płyta wydana jest dosyć ciekawie. Z jednej strony nie przekombinowano z ilością udziwnień, żeby tylko wydawnictwo jakkolwiek odbiegało od wszelkich innych, a z drugiej jest to trochę coś innego niż jesteśmy przyzwyczajeni zazwyczaj, czyli do zwykłego pudełka z wkładką. „Da Best Of” otrzymujemy w obwolucie po której ściągnięciu pojawia się rozkładane na cztery strony pudełko ze wszystkimi niezbędnymi informacjami wypisanymi na rogach. Co prawda widnieją tam także teksty piosenek, ale obawiam się, że gdyby ktoś chciał wysłuchać płyty razem z ich lekturą to miałby pewne problemy. Ale cóż – dzięki temu hardcorowo – rapowy styl kapeli został zachowany na okładce.
Jeżeli więc zarówno płyta zagrana jest bardzo poprawnie, została świetnie zrealizowana, a wydanie dobrze się prezentuje to co jest nie tak?

„Da Best Of” nie porywa. Owszem – słychać duże zaangażowanie zespołu, starają się przekazać na zewnątrz „swój świat” i dbają o jakość, ale muzyka Hope kierowana jest raczej do odbiorców bliskich stylowi zespołu. Bywają kapele, które pomimo zupełnie odmiennego słuchaczowi gatunku muzycznego słucha się z zainteresowaniem, a także takie, które odbiera się jako coś innego dzięki czemu można poszerzyć horyzonty. Niniejszy krążek w ten sposób na mnie nie zadziałał. Płyta pewnie będzie interesująca dla tych, którzy lubią ciężkie brzmienia pomieszane z rapem, ale obawiam się, że część tych, którzy są zwolennikami tylko jednego z tych gatunków – niekoniecznie połączonych – raczej celowo płyty nie kupią.

6/10

Rafał Dercz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *