HOLLOW HAZE – 2012 – Poison in Black

Hollow Haze - 2012 - Poison in Black

1. Rise Above
2. Tears of Pain
3. Never Turn Back
4. Haunting the Sinner
5. Lords of World
6. Hit in Time
7. Chained
8. Pray for You
9. Remorse
10. Voodoo Rites
11. Snowblind
12. Headless Cross (Black Sabbath Cover)

Rok wydania: 2012
Wydawca: Beakerteam Records
http://www.hollowhaze.com/


Hollow Haze prezentują dość spójną miksturę wpływów. Powermetal ze szczyptą symfoniki, elementy prog, hard rock z domieszką heavy metalu, to jej główne składniki, jednak wynik jest fenomenalny. Nowy album brzmi solidnie i konkretnie, a same kompozycie potrafią zapadać w pamięć. Jeśli nawet są to nośne melodie, nie sposób zarzucić im prostoty. Zespół funduje nam zarówno dynamiczne galopady, jak i ciekawe patenty. Owszem bywa, że całość wrażenia może w pewnym momencie przytłoczyć, bo płyta jest dość intensywna, ale dla słuchacza, który przywyknie do ogromu wrażeń, jakie serwuje nam kapela, porcja dźwięków jest klarowna. Grupie kilka razy (co najmniej) podczas trwania płyty udaje się uzyskać u słuchacza stan euforyczny. A kilka motywów potrafiło się zagnieździć w głowie na dłużej.


„Poison in Black” pokazuje nam grupę ludzi jako sprawny konglomerat, zarówno jeśli chodzi o talent kompozycyjny jak i kwestię wykonawczą. Pochwalę również proporcje w jakich dawkowane są środki wyrazu. Klawiszowe tła czy też orkiestracje nie przytłaczają, solówki nie powodują przesytu. Wszystko jest na swoim miejscu. Całości dopełnia świetny wokalista, którego porównanie z Tonym Martinem, potwierdza dobrany na zamknięcie płyty cover. Mnie przychodzi jeszcze jedno porównanie, które zapewne zrozumieją maniacy sceny prog-power. Wyśmienite operowanie górkami i bezproblematyczne zejścia w chrypki, a może i maniera wykończenia wysokiego „C”, przywodzi mi na myśl pierwszego gardłowego Elegy – Edwarda Hovingę, ale i Halfordem bywa że „zaleci”.
Z takich porównań Alex Sonato powinien być zadowolony – i aż szkoda, że właśnie po tym albumie rozstał się z zespołem. Już na kolejnym albumie Fabio Lione zastąpił Alexa w roli wokalisty.

Po latach na scenie grupa wydaje się utwierdzać swoją pozycję. Pewne osadzenie okładek w charakterystycznych barwach i konwencji, niezmienne logo, są to już elementy stałe (na których polu zespół do niedawna się miotał), czas pokaże czy takim elementem będzie w przyszłości skład.

Największym problemem zespołu jest słaba dystrybucja/promocja ich wydawcy w naszym kraju. Zapewniam was jednak, że tej grupie warto poświęcić zarówno nieco czasu jak i pieniędzy. A płyta „Poison in Black” to ich album, który po latach będzie jeszcze wymieniany jednym tchem wśród najlepszych osiągnięć grupy – jestem o tym przekonany.

8,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz