HOLLOW – 1998 – Modern Cathedral

Hollow - Modern Cathedral

1. Trademark 04:47
2. Can You Hear Me? 03:32
3. Speak to Me 04:02
4. Bagatell 3 00:50
5. Crusaders 03:43
6. Lies 04:11
7. Wounds 03:15
8. In Your Arms 04:30
9. Whispers 04:07
10. Hold Your Banners High 03:42
11. What I Can Be 04:08
12. Waiting 04:53

Rok Wydania: 1998
Wydawca: Nuclear Blast


Mimo że debiutancki album grupy Hollow balansuje gdzieś na granicy estetyki, która już od wielu lat z powodzeniem była ogrywana przez kilka amerykańskich zespołów, szwedzka grupa wydaje się wnosić do niej nieco świeżości.
To co od razu zwraca uwagę słuchacza to specyficzny wysoki głos wokalisty Andreasa Stoltza.
Jeśli chcielibyśmy rozebrać instrumentarium na części pierwsze, już na samym początku pochwały należą się gitarzyście. Z wielką wprawą łączy delikatne smaczki solowe z cięższymi riffami. W sferze gitar mamy tu do czynienia z typowo progresywnymi patentami, jak i heavy metalową manierą. A wszystko to połączone bardzo pomysłowo.
Zwrócić uwagę chciałbym na motyw otwierający utwór „Lies”, brzmienie przypomina bowiem raczej banjo niż gitarę akustyczną. Co zaskakujące nie brzmi to groteskowo, ale świetnie pasuje do utworu.
Grupa doskonale radzi sobie bez etatowego klawiszowca, większość smaczków powierzając gitarom. Wprawdzie w tle w utworze „Whispers” pojawia się delikatne brzmienie akordeonu, a wprawne ucho zauważy na płycie śladowe ilości hammondów, czy pianino są to jednak występy gościnne, w pojedynczych utworach.
Co do samych kompozycji, czy instrumentalistów – nie ma nawet najmniejszego punktu zaczepienia, aby na coś narzekać. Natomiast jeśli chodzi o brzmienie, mankamentem wydaje się specyficzne nagłośnienie perkusji. Niektóre bębny są zbyt zbasowane, inne natomiast brzmią nieco kartonowo. Talerze za to brzmią jak należy – soczyście i z należytym wybrzmiewaniem.
Gdybym powiedział, że trudno wskazać tu kawałki najlepsze – moglibyście pomyśleć, że żaden z nich się nie wyróżnia. Nic bardziej błędnego. Modern Cathedral należy do tych albumów, które naszpikowane są świetnymi kompozycjami. Stąd słuchacz może wśród swoich faworytów spokojnie wymienić ponad połowę płyty.

Kiedy album się ukazał się – zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Obecnie wprawdzie nie wstrząsa moim postrzeganiem sceny progresywnej, ale należy do mocnych pozycji w mojej płytotece i chętnie do niego wracam.
Tym którzy płyty nie słyszeli – polecam, być może i wam album przypadnie do gustu. Tym natomiast, którym album obił się kiedyś o uszy, polecam odświeżenie go sobie – trzeba przyznać, że ten krążek wytrzymuje próbę czasu i nawet dekadę po jego wydaniu może się bardzo podobać.

8,75/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz