HELMET – 2016 – Dead To The World

HELMET - Dead To The World

1. Life or Death
2. My Guru
3. Bad News
4. Red Scare
5. Dead to the World
6. Green Shirt
7. Expect The World
8. Die Alone
9. Drunk in the Afternoon
10. Look Alive
11. Life or Death (Slow)

Rok wydania: 2016
Wydawca: Ear
http://www.helmetmusic.com/


36 minut i 59 sekund nowej muzyki Nowojorczyków, po sześcioletniej przerwie, na ich ósmym albumie studyjnym. Krótko i konkretnie. Czy po tak długim okresie wyczekiwanie na nowy materiał, jednak nie nazbyt krótko? Chyba nie. „Dead To The World”, to prawdziwa muzyczna esencja stylu ekipy Page Hamiltona (gitarzysty i wokalisty), któremu towarzyszą obecnie: Dan Beeman (gitara), Kyle Stevenson (perkusja) i całkiem nowy nabytek Dave Case (gitara basowa).

Potężna porcja energii, mocy i hardcore’owej motoryki, idzie tutaj w parze z dużą dawką melodii, którą dałoby się porównać do dokonań wielkiej czwórki z Liverpoolu. Może właśnie tak brzmiałaby muzyka The Beatles, gdyby debiutowali w czasach nam współczesnych? Zalążki takiego grania można było usłyszeć przecież na „Abbey Road”. Po prawdziwym impecie na wstępie, w postaci kompozycji „Life or Death”, oraz miażdżącego „My Guru”, właśnie przyszła pora na beatlemanię. „Bad News” pachnie Liverpoolem jak nie wiem co, mimo swojego niekwestionowanego ciężaru gatunkowego. „Red Scare” to kolejny muzyczny walec. Geniusz zespołu objawia sie jednak w tym, że mimo prawdziwej dźwiękowej siekiery, trzonek tego narzędzia, jakby pomalowany był na różowo. W „Dead to the World” Helmet nieco zwalnia tempa. Kompozycja ta jest niezbitym dowodem na to jak zespół potrafi balansować pomiędzy lekkością a ciężarem. W utworze „Green Shirt” (coverze kompozycji Elvisa Costello) znalazło sie miejsce na dużą dozę psychodelii, którą dałoby się porównać do wczesnych dokonań Pink Floyd. Szkoda, że jest to jedyny taki rodzynek na płycie. W „Expect The World”, zespół wraca na swoje muzyczne tory. Kolejna kontrastowa kompozycja. Jak zespół potrafi w tak naturalny sposób brud i agresję połączyć sie z łagodnością? „Drunk in the Afternoon” niby nie szarżuje tempa, posiada jednak w sobie jakiś punk rockowy brud. W kolejnym nieco wolniejszym „Look Alive” (którą na upartego można by uznać za balladę), zespół zbliżył się odrobinę do stylistyki Red Hot Chilli Peppers. „Life Or Death (Slow)”, stanowi muzyczną klamrę spinającą tą płytę w całość. Jest to praktycznie ten sam utwór, który rozpoczynał ten album, zagrany jednak zdecydowanie wolniej.

36 minut i 59 sekund muzyki czwórki Nowojorczyków, naprawdę kopie w cztery litery, a dokładniej mówiąc kopie, a jednocześnie głaszcze.

7,5/10

Marek Toma

Dodaj komentarz