01 – Dr. Stein
02 – Future World
03 – If I Could Fly
04 – Where The Rain Grows
05 – Keepers’s Trilogy
06 – Eagle Fly Free
07 – Perfect Gentleman
08 – Forever & One
09 – I Want Out
10 – Fallen To Pieces
11 – A Tale That Wasn’t Right
Rok wydania: 2010
Wydawca: SPV
Swoje kolejne rocznice, zespoły obchodzą na wszelakie sposoby. Jedni grają rocznicowe trasy, inni wydają płyty DVD, jeszcze inni idąc po najmniejszej linii oporu decydują się na składanki typu „Best of”. Helloween, z okazji 25 (!!) lecia istnienia zespołu postanowili iść w nieco zmodyfikowanym „składankowym” kierunku… nagrali, wybrane utwory jeszcze raz, tworząc nietypowy „Best of”.
Z wielkim zaciekawieniem sięgałem po to wydawnictwo, bo zagadka jak z kompozycjami śpiewanymi pierwotnie przez Michaela Kiske poradził sobie Andy Deris nurtowała mnie niesamowicie.
No to zaczynamy…. play
szok!!!
– co to jest?? Nieee, to niemożliwe, to Helloween?? Co oni zrobili z „Dr. Stein”??!!!
Instrumenty dęte, wesołkowaty nastrój (choć i oryginalna wersja do poważnych utworów nie należała), tamburyn, pianino….. jak można było zrobić coś takiego temu klasykowi??!!
„Future World” pozbawiło mnie złudzeń, że ta płyta odegra jakąś rolę w moim prywatnym rankingu 2010 roku. Zespół podszedł do swoich utworów bardzo (aż za bardzo) na luzie przekształcając je w półakustyczne piosenki. Gdzie podział się power? Gdzie jest metal? Nic z tych rzeczy – Helloween postanowili pobawić się i zespół nagrał album, który jest moim zdaniem nieco ryzykowny… choć podobno fani to cierpliwi ludzie i wiele są w stanie wybaczyć.
…no dobra, widzę tu i jaśniejsze punkty! Ba! Mogę zaryzykować, że „Keeper’s Trilogy” będący 17-o minutowym połączeniem utworów: „Halloween”, „Keeper of the Seven Keys” oraz „The King for a 1000 Years” wypadł wyśmienicie! Zyskał zwłaszcza fragment opierający się na Halloween. Świetne orkiestracje, patos i klimat… a i Andi Deris śpiewa tu całkiem nieźle (dla pełnego obrazu dodam, że w pewnym momencie słyszymy chór… gospel) . Nie najgorzej wyszła przeróbka „Where The Rain Grows” a z utworu żywiołowego i pełnego heavy metalowego feelingu przeistoczył się on w… bujającą swym klimatem balladę.
Największą niewiadomą, która nurtowała mnie od chwili pojawienia się pierwszych informacji o „Unarmed” było to jak kolega Deris przebrnie przez „A Tale That Wasn’t Right”. Przecież refren tego utworu to wysokie „c” do kwadratu. Dziś już wiem. Nie jest źle. To kolejny utwór, w którym zespół postanowił pograć nieco bardziej symfonicznie.
Na koniec – największy niewypał tego wydawnictwa! „I Want Out”! Chórek dziecięcy jakieś lalalala – nieeeeeee błagam, koniec, starczy…
Chwała Helloween za to, że nie zrobili składanki na odczep się i włożyli trochę pracy w przearanżowanie i nagranie tych utworów jeszcze raz, nie mniej nie jestem tym wydawnictwem zachwycony…. raczej nieco zszokowany… nie tak to sobie wyobrażałem.
Należy jednak życzyć jeszcze wielu udanych lat i na 50-o lecie zespołu….. nagrania DVD;-)
5/10 (ocena głównie za „Keeper’s Trilogy”)
Piotr Michalski