1. Where The Sinners Go
2. Are You Metal?
3. Who is Mr. Madman?
4. Raise The Noise
5. World Of Fantasy
6. Long Live The King
7. The Smile Of The Sun
8. You Stupid Mankind
9. If A Mountain Could Talk
10. The Sage, The Fool, The Sinner
11. My Sacrifice
12. Not Yet Today
13. Far In The Future
Rok wydania: 2010
Wydawca: SPV
http://www.helloween.org/
Gdybym miał ułożyć prywatny ranking ulubionych płyt Helloween ten album
znalazłby się tuż za podium, z niewielką (naprawdę bardzo niewielką)
stratą do medalowej pozycji.
Warto przypomnieć, że „Grzesznicy” trafili na rynek po płycie, która
wzbudziła sporo kontrowersji w szeregach fanów kapeli (i fanów heavy
metalu w ogóle). Mam rzecz jasna na myśli kolekcję przeróbek własnych
klasyków opublikowaną dla uczczenia (?!?) jubileuszu 25 – lecia
Helloween. Panowie postanowili chwycić za gitary akustyczne, dodać
trąby, chórki i Belzebub jeden wie co jeszcze… Dobra, było minęło.
Przedmiotem poniższej recenzji jest wszak płyta „7 Sinners”.
Kwintet wita się z nami kawałkiem „Where The Sinners Go”. Nie ma co
owijać w bawełnę – po prostu kapitalne otwarcie. Intrygujące bębny,
orientalizujący riff, ciekawy wokal, moc, ciężar i ultrachwytliwy
refren. Rzecz jakże bliska świetnemu albumowi „The Dark Ride”. Co prawda
wraz z „Are You Metal?” czar nieco pryska (fajny numer, tylko te
klawisze trochę od czapy, a refren mógłby być mniej oczywisty…). Humor
zdecydowanie poprawia kolejna kompozycja z pytajnikiem w tytule, czyli
„Who Is Mr. Madman?”, natomiast od „Raise The Noise” niemiecka maszyna
wchodzi na najwyższe obroty. Trochę spadają one tylko przy nijakim „You
Stupid Mankind”, ale w rozbudowanym, epickim „If A Mountain Could Talk”
mamy do czynienia z turbodoładowaniem. To jeden z najlepszych kawałków
jakie wyszły spod gitar muzyków Helloween w długiej karierze zespołu! No
i ten refren, od którego nie sposób się uwolnić…
Drugiego „długasa” Helloween funduje na finał płyty. „Far In The
Future” – poprzedzony wstępem „Not Yet Today” – trwa ponad siedem minut,
ale nie dłuży się ani trochę. To „Dyniowaci” w najlepszym wydaniu.
Na japońską edycję płyty trafił jeszcze kawałek „I’m Free” – też bardzo
udany. Weikath i spółka naprawdę byli wówczas z weną twórczą za pan
brat…
8,5/10
Robert Dłucik