1. Crack the Riddle 00:57
2. Kill It 04:13
3. The Saints 07:06
4. As Long as I Fall 03:41
5. Paint a New World 04:27
6. Final Fortune 04:46
7. The Bells of the Seven Hells 05:22
8. Fallen to Pieces 05:52
9. I.M.E. 03:46
10. Can Do It 04:30
11. Dreambound 05:57
12. Heaven Tells No Lies 06:56
Rok wydania: 2007
Wydawca: Steamhammer Records
http://www.helloween.org/
Dwa lata po wydaniu trzeciej części kultowej serii „Keeperów”, pionierzy
niemieckiego power metalu powrócili z kolejnych krążkiem. Diabelsko
nazwany „Gambling With The Devil” rozpoczął nowy rozdział w bogatej
karierze Helloween pokazując, że Dyniowaci nie spoczywają na laurach,
nie boją się ryzykować, sięgać po coś innego, nie tracąc przy tym
własnego oblicza. Tym razem Niemcy obrali nieco inny kierunek muzycznych
wojaży i efekt tego wciąż robi wrażenie, ale od początku…
Po zakręceniu diabelskiej ruletki panowie ruszają z kopyta i już na
wstępie dostajemy tęgie baty w postaci powerowych torped; „Kill It”,
gdzie Deris śpiewa wyżej niż zwykle oraz wybornego, najdłuższego na
płycie „The Saints”. Ten drugi to prawdziwy majstersztyk power metalu i
tym samym jedna z najlepszych kompozycji na płycie. Świetne pomysły,
bogate instrumentarium i te melodie… Jakby faktycznie panowie
spółkowali z diabłem 🙂 \,,/
Po perfekcyjnym początku następuje chwila na złapanie tchu w postaci
balladowego „As Long As I Fall”, do którego nakręcono teledysk (niestety
mało okazały). Swego czasu kawałek został skazany na szlam krytyki, ale
wbrew temu co mówiono w cale nie jest tragicznie. Wręcz przeciwnie –
utwór, mimo że lżejszy, prezentuje się jak najbardziej pozytywnie,
odpowiednio urozmaicając i odciążając dość ciężką atmosferę. Ta po
chwili znów zostaje zaogniona – Helloween bombarduje nas miażdżąco –
wystrzałowym „Paint A New World” – kolejna mocna pozycja na płycie.
Następnie Niemcy spuszczają nieco z tonu chowając pazury, co w cale nie
oznacza, że od tego momentu zaczyna się mniej ciekawie. Tu dodam, że na
„Gambling With The Devil” nie ma słabych momentów – to płyta z ikrą i
polotem, od początku do końca. Tak więc kolejne „Final Fortune” z
fortepianowymi smaczkami oraz mroczny, specyficzny „The Bells Of The
Seven Hells” z końcówką bardzo w stylu Rage, bronią się same.
Na płycie raz jeszcze łagodnieje klimat, tym razem za sprawą filmowo
brzmiącego „Fallen To Pieces” z podniosłym, zapadającym w pamięć
refrenem. Wtrącenia instrumentalne (w drugiej części) po prostu
świetne… Po stonowanym, choć wciągającym „I.M.E.”, Helloween powraca
do charakterystycznego, humorystycznego grania, co pokazuje wesoło
usposobiony „Can Do It” – zabrakło jedynie odgłosów owieczek i innej
trzódki ;).
Powoli zbliżamy do końca i jeżeli ktoś myśli, że teraz pora na leciwe
wypełniacze, to jest w błędzie, a wyprowadzą go z niego gęsty
„Dreambound” oraz pogodniejszy „Heaven Tells No Lies” o zróżnicowanej
atmosferze. W tym momencie przygoda z „Gambling With The Devil” dobiega
końca, ale tak być nie musi. Wydawnictwo można nabyć w wersji
rozszerzonej, na której znajdujemy drugą płytę z dwoma kolejnymi
kawałkami (warte zakupu) oraz dodatkami multimedialnymi. To nieco
wydłuża obcowanie z zacnym materiałem Helloween, do którego zapewne
wielu z nas wracać będzie przez lata…
„Gambling With The Devil” z perspektywy czasu jeszcze bardziej zyskał na
wartości i muszę przyznać, że osobiście bardzo często wracam do tego
krążka. To świetny energiczny – żywiołowy, szybszy niż zwykle materiał
Helloween, a co istotne nie pozbawiony tego, co dla grupy
charakterystyczne. Malkontenci (pt. Metallica skończyła się na „Kill’em
All, Slayer na „Reign In Blood”, a Helloween właśnie na „pierwszych
Keeperach”) tradycyjnie kręcili/kręcą nosem i nic nie zmieni ich pseudo
konserwatywnego podejścia opartego sam nie wiem na czym.. Niektórzy z
nich wykrzykiwali, że ten materiał trąci wiejskimi przyśpiewkami, a ja
pytam gdzie tu logika skoro na pierwszych „Keeperach” przysłowiowej
„wioski” było o wiele więcej.. Śmiać się chce i tyle, a fakt jest taki,
że „Gambling With The Devil” to jedna z lepszych płyt w historii
Helloween!
Marcin Magiera