1. Irritation
2. Sole Survivor
3. Where the Rain Grows
4. Why?
5. Mr. Ego (Take Me Down)
6. Perfect Gentleman
7. The Game is On
8. Secret Alibi
9. Take Me Home
10. In The Middle of a Heartbeat
11. Still We Go
Rok wydania: 1994
Wydawca: Castle Communications
http://www.helloween.org
Zmiany, zmiany, zmiany. „Zmiana” to chyba najlepsze słowo opisujące to
co wydarzyło się w obozie Helloween. Po dyskusyjnym krążku „Chameleon”
(1993) grupa znalazła się na dnie co zaowocowało odejściem wieloletniego
perkusisty Ingo Schwichtenberga i osoby bez której wielu fanom trudno
było sobie wyobrazić ten zespół. Mowa oczywiście o Michaelu Kiske, który
w niezbyt przyjemnej atmosferze pożegnał się z kolegami.
…nie minął jednak rok a Helloween powrócili w nowym składzie, z nowym
albumem! Za perkusją zasiadł znany z Gamma Ray Uli Kusch a z legendą
Kiske postanowił się zmierzyć znany z soft metalowego Pink Creem 69 Andi
Deris.
W opisowym wstępie grupa nawiązała do kultowych „Keeperów” a co
najważniejsze zgodnie z zapowiedziami, powróciła na łono metalu.
Orkiestrowe intro płynnie przechodzi w energetyczny „Sole Survivor” i
choć Deris jest wokalistą nie z tej ligi co Kiske to odnalazł się tu
świetnie. Zaraz potem jeden z najciekawszych fragmentów płyty „Where
the Rain Grows” z wpadającym w ucho refrenem i do którego powstał
wesoły” helloweenowy teledysk.
Zespół wrócił do energetycznego grania i krążek stał się przyczółkiem do
swoistego odrodzenia Helloween. „Master of the Rings” to przecież nie
tylko wymienione pierwsze dwa utwory to również: rytmiczny „Why”
(genialny refren), ciężki „Mr. Ego” czy niezwykle udana, pełna emocji
ballada „In The Middle of a Heartbeat” (pobrzmiewają w niej echa byłego
zespołu nowego wokalisty – Pink Cream 69). Krążek kończy swoisty hymn,
przeprosiny za wcześniejszą zniżkę formy a jednocześnie obietnica
poprawy na przyszłość. Mowa o „Still We Go”, w którym zespół składa
jasną deklarację:
“Still we go
On the metal highway
Still we go”
Zespół jest bardzo konsekwentny i ze ścieżki metalu więcej już nie
zboczył. „Master of the Rings” było przedsmakiem przed tym co miało
dopiero nadejść a grupa już kolejnym albumem udwodniła, że wróciła do
najwyższej formy. O tym jednak w osobnej recenzji.
8/10
Piotr Michalski