01. Beyond The Frontier Part 1 (5:25)
02. Hesitation (9:04)
03. Traum Of Mr Twain Part 1 (5:44)
04. Traum Of Mr Twain Part 2 (7:12)
05. About Reading And Writing (6:40)
06. Perikarion (7:36)
07. Paper Swan (7:15)
08. Beyond The Frontier Part 2 (4:00)
Rok wydania: 2012
Wydawca: –
http://www.facebook.com/hellhavenband
„Będzie to ponad 50 minut muzyki z pogranicza rocka progresywnego, art rocka oraz melodyjnego metalu.”
Tak swój debiutancki krążek „Beyond The Frontier” zapowiadał zespół
HellHaven. Jestem po kilku przesłuchaniach i powiem Wam, że muzycy
podeszli do tematu niezwykle skromnie bo słychać tu sporo więcej.
Muzyka grupy łączy w sobie wszystko co najlepsze w najszlachetniejszych
odmianach rocka i metalu. Jest iście art-rockowa przemyślana
konstrukcja i dbałość o szczegóły z przepięknymi partiami klawiszy, są
metalowe przyspieszenia z szybkimi gitarami jest też iście
psychodeliczne szaleństwo. Bardzo ważnym elementem tej układanki są
wokale i na tym polu dzieje się niezwykle dużo. Przeważają czyste
emocjonalne partie, nie brakuje jednak i ekstremalniejszych sposobów
interpretacji. Mamy tu wszelakiej maści krzyki, growle czy opętańczy
śmiech.
Wydawnictwo rozpoczyna się i kończy genialnym, dwuczęściowym,
instrumentalnym „Beyond the Frontier”. Cześć pierwsza rozpoczyna się
spokojnie by pod koniec przeistoczyć się w iście psychodeliczna jazdę. W
części drugiej ciarki wywołują wplecione fragmenty ze słynnej przemowy z
filmu „Wielki Dyktator” a nad całością unosi się duch post-rocka. Zaraz
potem grupa uderza słuchacza osiągając apogeum szaleństwa w postaci
„Hesitation”. Ta kompozycja żyje własnym życiem i atakuje słuchacza
każdą swoją sekundą. To właśnie tu wokalista grupy robi ze swoim głosem
wszystko – krzyczy, growluje – mówiąc krótko jeden wielki Armagedon.
Utwory 3 i 4 to dwuczęściowe „Traum or Mr. Twain”, czyli kolejny zakręcony utwór z umiejętnie wplecionymi elementami… folk.
Odrobinę wytchnienia przynosi singlowe „Paper Swan”, utrzymane w średnim
tempie z bardzo emocjonalnym partiami wokalnymi. „Perikarion” przeraża
rozpaczliwym okrzykiem bólu, który słyszymy na początku. Potem jest już
nieco bardziej przewidywalnie i w stylu, który można chyba nazwać stylem
HellHaven. Cudownie wypadają partie instrumentów smyczkowych a nad
szeptanym fragmentem unosi się duch opowieści grozy mistrza Kinga
Diamonda.
Życzyłbym sobie więcej takich płyt. Zespoły pokroju HellHaven powinny
być na piedestale. Wspierajcie naszą scenę! Nie dajcie muzykom, którzy
tworzą nieszablonowe i nietuzinkowe dźwięki zniechęcić się do niej
realiami panującymi w Polsce. Chodźcie na koncerty i kupujcie płyty bo
to właśnie zespoły pokroju HellHaven budują na Świecie renomę, którą
mają polskie zespoły progresywne!
Rewelacyjny album, który nie może zostać niedostrzeżony!
8,5/10
Piotr Michalski