1. Stalled Armageddon (08:07)
2. Fall of America (10:28)
3. Soldier (03:44)
4. Die With A Bullet (08:25)
5. In Hell’s Name (09:31)
6. Daddy Fucking Loves You (15:00)
7. Invasion (08:28)
8. The Big Day (09:54)
Rok wydania: 2012
Wydawca: Inside Out
http://www.headspaceonline.com/
http://www.facebook.com/headspaceonline
Headspace, to nowe logo, na progmetalowym firmamencie. Nakładem Inside
Out, w maju zespół wydał swój muzyczny debiut, płytę zatytułowaną „I Am
Anonymus”. I chociaż nazwa nowa, to trzon zespołu tworzą postaci dobrze
znane: Damian Wilson (były wokalista Threshold i Landmarq), Adam
Wakeman, syn legendarnego klawiszowca Yes (swego czasu zastępował ojca w
tej grupie). Towarzyszą im: Pete Rinaldi (gitara), Lee Pomeroy (bas) i
Richard Brook (perkusja). Jako swoje największe inspiracje muzycy
wymieniają klasyczne zespoły: RUSH, YES, GENESIS, oraz DREAM THEATER.
Trudno się z ta kwestia nie zgodzić, ale praktycznie do tych inspiracji
przyznają się wszystkie zespoły grające taką, a nie inną muzykę.
Płyta „I Am Anonymous” zawiera zarówno rasowe momenty progmetalowe,
które przypadną do gustu w rzeczy samej głównie sympatykom Dream
Theater, jak również zwolennikom brytyjskiego Threshold (zwłaszcza ich
wcześniejszych płyt, dzięki wokalowi Damiana Wilsona). Panom z Headspace
nie obce są również dokonania innego brytyjskiego zespołu na literkę H –
Haken. W dwóch pierwszych kompozycjach: „Stalled Armageddon” i „Fall of
America”, słychać szczególnie wyraźnie wpływy Dream Theater, ten drugi
momentami kojarzy mi się z dreamowym „Forsaken”. Natomiast najkrótszy,
spokojniejszy, 3- minutowy „Solder”, dzięki efektom dzwonów może
skojarzyć się z „Division Bell” Floydów. Chociaż płyta utrzymana jest w
większości w typowo progmetalowej, sowicie ostrej ornamentyce, jednak
posiada wiele spokojniejszych momentów, właśnie takich jak „Solder”, i
tutaj dochodzą właśnie echa wspomnianych, klasycznych, progrockowych
inspiracji. Innym przykładem na to, jest najbardziej rozbudowana, 15-to
minutowa kompozycja „Daddy Fucking Loves You”. Początkowy jej fragment,
wypisz wymaluj mógłby by się wpasować bez problemu, w repertuar grupy
Yes. Duża w tym zasługa Wilsona, wielkie pochwały należą się właśnie
jemu. Ten niedoszły wokalista Iron Maiden potrafi śpiewać w taki sposób,
że czasami brzmi jak Jon Anderson, czasami jak Geddy Lee, a nieraz jak
Robert Plant, mimo tego nie ma żadnej wątpliwości , że śpiewa właśnie
Damian Wilson.
Rozbudowane kompozycje, liczne zmiany tempa, wiele przejść pomiędzy
ciekawymi, mocnymi, instrumentalnymi motywami, a wolniejszymi, bardziej
nastrojowymi akcentami, oraz świetne brzmienie, z pewnością uczynią ten
materiał bardzo przyjaznym, dla wszystkich zagorzałych prog-maniaków.
Dla mnie takim właśnie się stał, i każdy kolejny odsłuch, tą przyjaźń
cementuje.
8,5/10
Marek Toma