1. After The Dark 01:16
2. Silenced By Death 05:59
3. Screams Of The Night 05:53
4. Fall From Grace 05:33
5. Revelations Of Good And Evil 03:34
6. Signals Of Infection 04:06
7. Dawn Of The End 04:47
8. Sinister Thoughts 04:06
9. Welcome To The Plague 05:04
10. Vanishing Point 05:46
Rok wydania: 2013
Wydawca: The End Records
https://www.facebook.com/hatchetofficial
Odrodzenie thrashu wciąż trwa! Nie sposób tego nie zauważyć – w ostatnim
czasie powstała cała masa młodych zespołów, które kroczą szlakami
przetartymi przez formacje odnoszące największe sukcesy w latach 80 –
tych. Jednym z reprezentantów świeżej krwi jest amerykański Hatchet,
który wiosną tego roku wydał swój drugi krążek „Dawn Of The End”.
Kwartet z Kalifornii tym razem przygotował zestaw dziesięciu pocisków o
ewidentnie thrashowej mocy rażenia. Skomasowany atak drapieżnej siły to
nieco przedłużona godzina lekcyjna starej szkoły w klimatach Bay Area.
Tym razem Amerykanie oddają w ręce słuchaczy dziesięć intensywnych
rozdziałów, które kipią dobrze znaną energią. Na wstępie zespół
proponuje instrumentalny „After The Dark”, podczas którego machina coraz
to bardziej podkręca obroty, czego finisz dostajemy przy okazji
następnego „Silenced By Death”. Najpierw Hatchet bawi się riffowaniem,
przedstawiając dany motyw na różne sposoby. Po przerywniku wchodzi
typowy thrashowy wokal, momentami robi się dość slayer’owo. Słyszymy
również krzyczane chórki, jazda na całego. Panowie starają się mieszać
motywami, wstawiają przerywniki – nie ograniczają się do ciągłej
galopady. Przez to album staje się ciekawszy, lepszy w odbiorze.
Dominują średnie i szybkie tempa, choć zdarzają się również wolniejsze,
bardziej nastrojowe momenty, co najlepiej oddaje klasyczno – gitarowy
„Revelations Of Good And Evil”. Tego typu akcentów mogło pojawić się
więcej – po takim ukojeniu wyścigowy „Signals Of Infection” brzmi po
prostu dobitnie. Ciśnienie nagle rośnie i dopiero po opętańczej solówce
jakoś dziwnie maleje, a chciałoby się wówczas więcej ognia. Tego
zabrakło również w kolejnym „Dawn Of The End” – po tytułowym strzale
można by oczekiwać czegoś bardziej ognistego. Dopiero „Sinister
Thoughts” przynosi dodatkowy zastrzyk adrenaliny – tutaj zespół
przyjemnie jedzie do przodu, umiejętnie zmieniając poszczególne motywy
(trochę w stylu Megadeth). Podobnie prezentuje się przedostatni „Welcome
To The Plague” o zbliżonym do poprzedniego klimacie. Na koniec Hatchet
raz jeszcze dokłada do pieca, atakując szaleńczym „Vanishing Point”, po
którym thrashowy bankiet dobiega końca.
Małe zarzuty można mieć wobec zbyt szkolnego podejścia do aranżacji.
Chodzi o to, że bardzo często panowie z rzemieślniczym uporem, zbyt
często przedłużają dane motywy, zamiast zakombinować w inny sposób.
Ponadto czasami prosi się o bardziej zwariowane solówki – w tej materii
jest zbyt grzecznie.
Co tu dużo mówić – Hatchet nie wprowadza nic nowego do uprawianego
gatunku, ale czy to komuś przeszkadza? „Dawn Of The End” to kolejna
porcja thrashowej werwy z przeszłości. Komu bliskie są klimaty pokroju
Annihilator, Overkill, Kreator, tego z pewnością ucieszy nowy wypiek
Amerykanów. Jest klasycznie do bólu i kto nie oczekuje żadnych innowacji
ten polubi Hatchet.
7/10
Marcin Magiera