HARMONIC GEBERATOR – 2015 – EP

harmonicgenerator-ep

1.Dance On Your Grave
2.Secret Garden
3.Something You Need To Love
4.The End

Rok Wydania: 2015
Wydawca: Harmonic Generator
http://www.harmonicgenerator.com


Z czym się kojarzy Francja? Z Paryżem, Wieżą Eiffla, wyśmienitymi winami z Bordeaux lub okolic Marsylii. A jeśli Marsylia to i hymn Francji – „Marsylianka”, ale i nie tylko. Pochodzi stamtąd również zespół Harmonic Generator w składzie Renaud Satre (gitara), Nicolas Ehlinger (bas), Charles Roussel (gitara), Alex Roussel (perkusja) i Quentin Barthes-Villegas (śpiew). Z powodzeniem występują nie tylko w rodzimej Francji, ale także i w Niemczech oraz Austrii.

Jak do tej pory na swoim koncie mają jeden pełnowymiarowy album („When the sun goes down”) oraz 2 EPki. Są bardzo pomysłowi – postanowili podsycać bowiem muzyczny głód słuchacza i w regularnych odstępach czasu wypuszczać łącznie 4 EPki z 4 utworami każda. Jak dotąd ukazały się dwie – pierwsza („Heart”) w roku 2014, zaś druga („Flesh”) w 2015. Znane są tytuły pozostałych – będą to „Skull” oraz „Bones”, a po ukazaniu się ostatniej zespół wyda cały materiał na jednym krążku. Ciekawy jest też pomysł okładek. Po zestawieniu wszystkich czterech ukaże się logo zespołu – zaogniona gitara wpisana w koło. Jaka jest więc muzyka Harmonic Generator?…

Drugą część EPkowej kwadrologii rozpoczyna utwór „Dance on your grave”. Nieco punkową wokalizę przerywa dosyć ciekawy riff i lekko przestarzałe brzmienie gitar. Następnie jest już iście rockowo, z bardzo dobrym jak na Francuza wokalem po angielsku. Sekcja gra rytmicznie, lecz bardzo mocno i twardo. Na grobach może lepiej jest nie tańczyć, ale utwór z pewnością nadaje się do skakania. Ciekawie brzmi również krótkie solo gitary Niespełna cztery minuty porządnego rockowego grania.

Przejdźmy zatem do drugiego na liście „Secret garden”. Utwór zaczyna rytmiczna gra gitar, brzmieniowo trochę jak u Iommiego z Black Sabbath. Ogólnie utwór trochę kojarzący się z graniem z lat 80. XX wieku. I tutaj odnaleźć można także dobrze zagraną solówkę. Trzeba przyznać, że obaj gitarzyści dobrze wiedzą, do czego służy gitara i potrafią z niej wydobyć ciekawe dźwięki. Warto tez zwrócić uwagę na rewelacyjną grę gitary basowej w tle. Z powolnego i lekko klasycznego utworu robi się prawdziwie rockowy numer ze świetną partią końcową. I w ten sposób jesteśmy w połowie albumu.

„Something you need to know” rozpoczyna odliczanie Alexa na perkusji, szybki kurs piórkiem po strunie gitary i można grać bardzo dobry riff. Tu mamy do czynienia z fajnym tłem gitary elektrycznej i znów bardzo dobrą grą Nicolasa na gitarze basowej do wokalu Quentina. Refren śpiewany jest nieco monotonnie, jakby od niechcenia, ale za to z niesamowitą mocą. Nagle w drugiej części zespół nieco zwalnia, by oddać pierwsze miejsce ładnej i frapującej sekcji orkiestrowej. Jeszcze tylko refren, lekko oddalający się głos wokalisty wraz z odjazdem gitary i możemy przejść do ostatniego utworu…

…nazwanego po prostu „The end”. Genialny bas dyktuje rytm. Bardzo połamana perkusja próbuje nabić swój, a do tego ciężkie, „czarne” gitary, natomiast refren to kwintesencja rocka. Ciężko, rytmicznie, niemal jakby należał do legend typu Metallica czy Led Zeppelin… Z każdą sekundą napięcie utworu rośnie, by na chwilę opaść do początkowych rytmów. Jednak po chwili napięcie znów rośnie, a z nim ciężkość i siła gry zespołu. Niestety jednak po 5 minutach ten najlepszy na tym mini-albumie utwór się kończy. Zostaje niedosyt, że to tylko tyle, co tym razem zespół ma do przekazania. Ale jest to zaplanowane, prawda?

Pozostaje więc czekać na trzecią część. Jest to bardzo dobre rockowe granie, okraszone ciekawymi riffami i bardzo dobrym śpiewem. Wszak tańcząc na grobie w tajemniczym ogrodzie trzeba wiedzieć o tym, że ciało czasem się kończy.

8/10

Mariusz Fabin

Dodaj komentarz