1. Patient Zero
2. B.Y.H.
3. One More Time
4. The Outlaw
5. Send Me a Sign
6. Dia De Los Muertos
7. I Refuse
8. 666 – The Enemy Within
9. Immortalized
10. Let’s Get It On
11.Redemption
Rok wydania: 2011
Wydawca: Nuclear Blast
http://www.hammerfall.net/
Pamiętam pierwszy występ Szwedów w Polsce. Rok 1998, katowicki
„Spodek”, Metalmania. Kawał czasu… Wyszli na scenę o jakiejś
nieprzyzwoicie wczesnej porze, mieli do dyspozycji lewie pół godziny,
ale dostali aplauz godny gwiazdy festiwalu, którą wówczas był Judas
Priest z Owensem na wokalu. Aplauz był jak najbardziej zasłużony, bo
muzycy zagrali wówczas z niesamowitą pasją i młodzieńczą energią. W
konfrontacji z publicznością obroniły się kompozycje ze znakomitego
debiutu „Glory To The Brave”. Fanem Hammerfall zostałem w zasadzie od
razu, a drugi album z kapitalnym „Heeding The Call” na czele tylko
utwierdził mnie w przekonaniu, że oto mamy do czynienia z nową gwiazdą
heavy metalu. Co prawda, późniejsze albumy już nie wzbudziły we mnie
takiego entuzjazmu, ale grupa systematycznie umacniała swoją pozycję
rynkową. Szkoda, tylko że kosztem „rzemieślniczej” zawartości kolejnych
płyt…
Nie spodziewałem się więc wiele po nowej produkcji i oto niespodzianka!
Od jakiegoś czasu jestem mocno „zainfekowany” tym materiałem. Panowie
pogonili okładkowego Hectora, zmienili producenta, „przewietrzyli” też
samą muzykę, co przełożyło się na pozytywne efekty. Oczywiście hasło
„zmiany” nie oznacza bynajmniej, że wokalista nałożył tonę makijażu na
twarz i zaczął używać growli bądź groźnego skrzeku, a perkusista
urozmaica teraz swoje partie blastami… Nic z tych rzeczy. Nadal
słychać w muzyce Skandynawów wielki hołd dla metalowej klasyki, ze
wskazaniem na Iron Maiden. Nadal sporo tutaj melodyjnych, chwytliwych
motywów. Porównałbym jednak „Infected” do „The Dark Ride” Helloween,
czyli te same składniki, słychać jaka kapela dla nas gra, ale jednak owe
dobrze znane składniki zostały tym razem trochę inaczej przyrządzone i
podane. Dobre pojęcie o zmianach jakie zaszły w obozie Hammerfall daje
już otwierający całość „Patient Zero”. Albo posłuchajmy ósmego w spisie
„666 – The Enemy Within”…
Jasne: Szwedzi nie byliby sobą, gdyby nie wrzucili na płytę kilku
obowiązkowych metalowych hymnów, stworzonych z myślą o koncertach.
„B.Y.H” – rozszyfruję ten skrót, niczym pewien prawicowy polityk nazwę
PZPR z mównicy sejmowej – „Bang Your Head”, zgodnie z tytułem po prostu
zachęca do miarowego machania łepetyną. Tak samo jak „One More Time”.
Nie zabrakło też charakterystycznego balladowania („Send Me A Sign”),
może zbyt przesłodzone, ale co tam… Niech im będzie. Zwłaszcza, że na
finał zapodali świetny, epicki, wielowątkowy kawałek „Redemption”.
Faktycznie: odkupili nim grzeszki z minionych lat i kilku słabszych
produkcji… Brawo Panowie! Let The Hammer Fall!
9/10
Robert Dłucik