1. Rise To Revise
2. Death Of A Dream
3. The Age Of Betrayal
4. The System
5. Inversion
6. Mouth Without A Head
7. Desecration Day
8. Icon Of Resolution
9. Inside Looking Out (The Icon & The Ghost)
10. Building the Towers
Rok wydania: 2010
Wydawca: Nightmare Records
Nowy album Halcyon Way trafił do mnie po prostu z nalepką prog i
wiadomością, że jest wydawany przez Nightmare Records. Te strzępy
informacji były dla mnie wystarczającą rekomendacją. Kilka elementów
układanki ujawniło się dopiero podczas obcowania z materiałem i
wgłębiania się w bio grupy. Po pierwsze warto zwrócić uwagę na nowego
wokalistę, którym został Steve Braun (wcześniej Ashent). Jeśli już o
personaliach mowa, dla fanów progresywnego metalu gratką powinny być
również gościnne partie wokalne Pameli Moore, znanej z występów u boku
Queensryche. To jednak co sprawia, że zespół Halcyon Way jest dość
wyjątkowy na polu progresywnego metalu to umiejętny miks soczystego
przestrzennego brzmienia, które kojarzyć może się choćby z Queensryche
właśnie ze zdecydowanie thrashowymi czy charakterystycznymi dla
amerykańskiego poweru riffami.
Obok zdecydowanie mocniejszych, rewelacyjnych kawałków jak Desecration
Day, Rise to Revise czy The System, do moich faworytów zaliczę
spokojniejszy i przemyślany utwór Mouth without a Head. Nie tylko w nim,
ale też w kilku innych fragmentach na płycie do głosu dochodzą
instrumenty akustyczne, przeszkadzajki czy klawisze, a wokalne duety czy
chóry sprawiają, że muzyka brzmi bardziej ambitnie.
Śladowe ilości growli dodają płycie pikanterii, tak jak i dodane do
smaku klawisze. Jednak to co ważne w muzyce zespołu, to fakt iż ich
kompozycje mimo, że bywają ostre, są nośne i łatwe do zapamiętania
zarówno za sprawą melodii, śpiewanych przez Brauna, jak i ostrym ale
ciepło brzmiącym riffom. Tu warto pochwalić produkcję. I o ile
doczytałem, że nowy album wyprodukował Niemiec – Lasse Lammert, tak
jeszcze chętniej sięgnę po debiut którym zajmował się James Murphy.
Nowy krążek Halcyon Way to niemal godzina muzyki, której ani sekunda nie
wydaje się zbędna. Patenty zgrabnie przechodzą w kolejny, a melodie i
motywy zapadają w pamięć. Posłuchajcie tego krążka choćby raz – i
przekonajcie się, że patrząc na tracklistę, kilka refrenów jesteście w
stanie zanucić.
Po „Building the Towers” powinni sięgnąć sympatycy prog metalu, ale nie
muszą się go obawiać fani thrashu, power czy heavy metalu. Dla mnie to
zaskakująco dobra pozycja, która być może nawet powalczy o miejsce w
rocznych podsumowaniach, mimo że ma na to zaledwie półtora miesiąca.
8,5/10
Piotr Spyra