1. The Path
2. Atlas Stone
3. Cockroach King
4. In Memoriam
5. Because It’s There
6. Falling Back To Earth
7. As Death Embraces
8. Pareidolia
9. Somebody
Bonus Tracks
10 The Path Unbeaten
11 Nobody
Rok wydania: 2013
Wydawca: Inside Out
http://www.haken.fr/
Młodzi Londyńczycy z Hakena wydaną, w marcu 2010 roku płytą „Aquarius”, szturmem wdarli się do panteonu cięższego, progresywnego grania. „Aquarius” został pozytywnie oceniony zarówno przez sympatyków, prog- metalowych dźwięków, jak również przez spore grono recenzentów i krytyków muzycznych. Pozycja ta, doceniona została również na naszym portalu.
Wydany zaledwie osiemnaście miesięcy po debiucie (w październiku 2011 roku), drugi studyjny album – „Visions”, udowodnił, że nie był to pojedynczy, zryw młodych muzyków. Płyta była równie dobra, a subiektywnie śmiem twierdzić, że bardziej spójna, a zatem może nawet lepsza!
Przyszła pora na trzecią odsłonę, muzycznej góry talentów drzemiących, w członkach tegoż zespołu. Drugiego września, nakładem InsideOut, ukazuje się bowiem album nr3 – „The Mountain”.
Jaką muzykę, przynosi nam więc płyta „Mountain”? Żadnych rewolucyjnych zmian, w podejściu do muzyki tutaj się nie doczekamy. Jest to nadal grany na bardzo wysokim poziomie muzycznym, prog -metal, czy heavy- prog , pełen muzycznych wątków, zwrotów akcji, zmian tempa i instrumentalnych łamańców, a więc tego, co prog-metalowa loża słuchaczy, po prostu uwielbia! Podobnie jak na pytach poprzednich, w wielu partiach muzycznych, słychać charakterystyczne ciągoty, w kierunku jazz rocka i fusion. Wystarczy posłuchać chociażby kompozycji „Atlas Stone”, w której muzycy, z jazzowych motywów jakby, w stylu Walk Away, dzięki solówce gitary (brzmiącej tak, jakby w biegu wyrwanej, z rąk Steve’a Morse’a), płynnie przechodzą, w bardziej metalowe rejony.
Jednak można tutaj zauważyć pewną istotną różnicę, w porównaniu do płyt poprzednich, głownie w podejściu, do kwestii wokalnych. Płyta obfituje bowiem w liczne momenty, w których ważną rolę odgrywają pieczołowicie konstruowane, wielogłosowe wokalizy. W kompozycji „Cockroach King” brzmią tak, jak „szalone” wokale, z płyty „Three Friends” Gentle Giant. Jeśli chodzi o podejście do kwestii muzycznych, niektóre fragmenty są również jakby nawiązaniem, do stylu tegoż zacnego, „antycznego” zespołu. Natomiast na „In Memoriam” słychać fragment jakby zainspirowany nie Hackettem, co sugeruje tytuł, ale Spock’s Beardem. To jakby „Thoughts”, w ostrzejszym metalowym wydaniu! Wyśpiewane na początku acapella fragment „Because It’s There” brzmi natomiast, jakby żywcem wyrwany, z którejś, z płyt szwedzkiego Moon Safari. Jeśli chodzi o partie klawiszy, to znalazło się kilka wręcz rudessowskich zagrywek. Mimo tylu analogii i muzycznych nawiązań, nie ma jednak żadnej wątpliwości, że mamy tutaj do czynienia z nikim innym, tylko właśnie z Teatrem Marzeń Wysp Brytyjskich – grupą Haken!
Płytę „The Mountain” najlepiej atakować małymi kroczkami, jak wytrawni himalaiści zdobywać ją stopniowo, obóz po obozie. Pospieszne przemkniecie, tej stromej, prawie 70- minutowej trasy, może okazać się bardzo meczące! Przez pośpiech, możemy wiele stracić, nie zauważyć tego, co chyba najważniejsze, jakże pięknych, muzycznych „widoków”!
Czy płytą „Mountain”, Londyńczycy wspięli się więc na najwyższy szczyt swoich muzycznych możliwości? Ocena poniżej świadczy o tym, że to kolejny zdobyty ośmiotysięcznik. Wierzę jednak, że Mount Everest ciągle jeszcze przed nimi!
8,8/10
Marek Toma