1. Loch Lomond (6:49)
2. The Phoenix Flown (2:08)
3. Wanderlust (0:44)
4. Til These Eyes (2:41)
5. Prairie Angel (2:59)
6. A Place Called Freedom (5:57)
7. Between The Sunset And The Coconut Palms (3:18)
8. Waking To Life (4:50)
9. Two Faces Of Cairo (5:13)
10. Looking For Fantasy (4:33)
11. Summer’s Breath (1:12)
12. Catwalk (5:44)
13. Turn This Island Earth (11:51)
Rok wydania: 2011
Wydawca: Inside Out
Steve Hackett na swoją kolejną studyjną płytę nie kazał nam czekać zbyt
długo, poprzednia (wydana dwa lata temu), „Out Of The Tunnel’s Mouth”,
należy do grona moich ulubionych dzieł artysty (prywatnie, płyta roku
2009). W roku bieżącym, ukazał się już znakomity materiał koncertowy
„Live Rails” (miałem również przyjemność recenzowania), upamiętniający
trasę koncertowa promującą „Out Of The Tunnel’s Mouth”. Tymczasem,
dostajemy do ręki kolejną płytę studyjną, „Beyond The Shrouded Horizon”.
Przyznam szczerze, że przed zapoznaniem się z nowym studyjnym
materiałem, byłem pełen obaw, czy intensywność pracy (nie najmłodszego
wszakże muzyka), nie odbije się na jakości serwowanej przez niego
muzyki? Już pierwsza nieśmiała styczność z jego nowym dziełem,
utwierdziła mnie jednak w przekonaniu, iż Hackett nadal utrzymuje
doskonałą formę. Czy „Beyond The Shrouded Horizon” przewyższa więc swoja
jakością „Out Of The Tunnel’s Mouth”? Na to pytanie trudno mi na razie
odpowiedzieć, na chwilę obecną twierdzę jednak, że z pewnością jej
dorównuje.
Na „Out Of The Tunnel’s Mouth”, Hackett zabrał nas w magiczną, muzyczną
podróż, dzięki której mogliśmy poczuć różnorodny klimat wielu zakątków
(od słonecznej Andaluzji przez Nowy Orlean, po orientalną magię
Istambułu). „Beyond The Shrouded Horizon”, jest jakby muzyczną
kontynuacją tej niezwykłej podróży. Już same okładki owych płyt dużo nam
sugerują. W tamtej, wyłaniająca się z mgły sylwetka artysty z gitarą w
ręku, na kolejowej rampie, rozpoczyna ową tajemniczą wyprawę. Okładka
„Beyond The Shrouded Horizon”, wygląda natomiast jak pocztówka z
podróży, ukazująca bogactwo flory, jak i piękno architektury. Nowe
dzieło Hacketta, zawiera potężną dawkę fascynujących fragmentów, i
trzeba chyba przyznać, że pod względem aranżacji, jest zdecydowanie
bogatsza od poprzedniej. Wiele walorów dostrzega się dopiero po
kilkakrotnym jej wysłuchaniu. To co oczywiście zachwyca najbardziej, to
cała gama przepięknych solówek, charakterystycznej hackettowej gitary
elektrycznej, jak również, delikatne, kojące dźwięki gitary klasycznej,
oraz prawdziwie symfoniczny rozmach, który uzyskuje muzyka, dzięki
licznym gościom grającym na instrumentach smyczkowych (Christine
Townsend – skrzypce, altówka, Richard Stuart – wiolonczela), oraz
dętych: (John Hackett – flet, Rob Townsend – saksofon, klarnet,), w
istotny sposób wzbogacając brzmienie. Na basie i chapman sticku gra (jak
poprzednio) Nick Beggs, a pomagają mu w tym dodatkowo: Dick Driver oraz
Chris Squire. Za perkusją zasiedli natomiast: Simon Phillips i Gary
O’Toole. Klawisze obsługują również dwaj panowie: Roger King i Ben
Fenner.
Rozpoczynający płytę „Loch Lomond”, nie posiada może takiego pola
rażenia, jak „Fire On The Moon”, który by już od pierwszego
przesłuchania (na wejściu), po prostu miażdżył słuchacza, ale jest bez
wątpienia niezwykle intrygującym wstępem do tego, co nas będzie czekało w
dalszej fazie podróży, a już w kolejnej kompozycji „The Phoenix Flown”
(głównie dzięki gitarze Hacketta), oj…dzieje się! Cechą wspólną obu
albumów są orientalizmy (niczym egzotyczne przyprawy) nadające wyjątkowy
aromat tej muzyce. Na poprzednim albumie najbardziej orientalnym
fragmentem był oczywiście „Last Train To Istanbul”, tutaj podobnych
klimatów mamy zdecydowanie więcej, do bliskowschodniego folkloru
nawiązują m.in.: „Waking To Life”, w których wokalnie udziela się Amanda
Lehmann, czy instrumentalny „Two Faces Of Cairo”. Hackett nie byłby
sobą, gdyby nie przemycił do swój muzyki nieco bluesowych motywów, można
je znaleźć zarówno na poprzedniej płycie („Still Wates”), tak również i
tutaj („Prairie Angel”, „Catwalk”). Jednym z bardziej lirycznych
momentów płyty, jest przepiękna ballada, „Looking For Fantasy”. Album
zamyka natomiast najdłuższa, prawie 12-to minutowa, charakteryzująca
się różnorodnością tematów i nastrojów, a zarazem chyba najbardziej
symfoniczna kompozycja, „Turn This Island Earth”.
Steve Hackett pozwala nas skutecznie zabrać (na dodatek znacznie
szybciej, i bez wątpienia taniej i bezpieczniej), w niezwykłą,
egzotyczną podróż, niż mogło by to uczynić jakiekolwiek biuro
turystyczne. Wystarczy kupić „bilet” od Inside Out (wydawcy płyty),
zasiąść wygodnie w fotelu, by przenieść się wraz z nim „ponad całun
horyzontu”.
9,5/10
Marek Toma