1. Towards The Dark Eternity
2. Horror Makers
3. On The Other Side
4. The New Horizon
5. Looking For The Night
6. The Power Of Inspiration
7. The Enchanted Place
8. Monologues
9. The Death Of The Day
10. Lullaby
Rok wydania 2006
Wydawca: Oskar
Gutter Sirens poznałem ładnych parę lat temu… Oczywiście zaintrygowany nazwą zespołu sięgnąłem po taśmę… i trochę byłem rozczarowany wokalizami… Na kolejnej taśmie „The Trees” (którą mam jeszcze gdzieś w szafie) było już o wiele lepiej, „Memory Analysis” był już bardzo dobrym albumem, a na „Horror Makers” autentycznie nie mogę się przyczepić do wokalu. Nie wiem, czy to kwestia wyćwiczenia wokalu, czy kwestia doświadczenia, a co za tym idzie Doman nie zapuszcza się w rejestry, które w zasadzie nie są dla niego przeznaczone. Gdyby tak było – to też dość pożyteczna umiejętność. Pierwsze co mnie skłoniło do sięgnięcia po płytę, to ciekawość, jak zespół radzi sobie obecnie. Druga, to wiadomość, ze gościnnie występuje Goran Edman (Ex Malmsteen, Brazen Abbot), a to co przesądziło że sięgnąłem po portfel to nalepka promocyjna głosząca „excelent prog metal”.
I tak naprawdę jeśli chodzi o hasło reklamowe – to nawet mogę się zgodzić z tym „excelent”, ale żeby zaraz prog? Dla mnie Gutter Sirens oscyluje gdzieś na pograniczu powermetalu i neoklasyki spod znaku Malmsteena… Czyli wychodzi nam taki polski Stratovarius…
„Horror Makers” to po prostu 10 naprawdę dobrych utworów. Energetycznych, świetnie zagranych i doskonale zbalansowanych pomiędzy melodiami i popisami poszczególnych muzyków. Kolejnym atutem są chwytliwe refreny. Co najciekawsze przez te lata śpiew Domana – szczególnie w wyższych rejestrach – zbliżył się do maniery wokalnej, gdzieś pomiędzy Timo Kotipelto i Goranem Edmanem.
Do pełni szczęścia być może brakuje mi nieco bardziej powściągliwych klawiszy i więcej energii krzesanej z gitar, co generalnie można było osiągnąć na etapie produkcji… Ale ktoś zdecydował, że na albumie Gutter Sirens brzmienie ma być lekko zmiękczone klawiszami. Być może na żywo zespół brzmi wiele lepiej. Odejmę w tym miejscu jeden punkcik od kompletu.
Jeśli już wyżywam się i odejmuje punkty, jedyny utwór na płycie, który wydaje się gorszy od innych to „The power of inspiration”, a to za sprawą banalnego wręcz refrenu…. to taka mała ujma dla bardziej ambitnego poziomu całej płyty. Z kolei „The enchanted place” to utwór , który chyba najbardziej pasuje opisowi z nalepki… mam przy tym nadzieję, że to kierunek który zespół obejmie przy kolejnej płycie. Ostrzejsze gitary i bardzo dobre klawisze, które tu wzbijają się na wyżyny prezentując naprawdę konkretne progresywne solówki. Muszę również wspomnieć o „Monologues”, który jest chyba najszybszym i najostrzejszym kawałkiem na płycie… nie brakuje wprawdzie w nim zwolnień, ale pierwsze wrażenie pozostaje na dłużej, a potęgują je wokalizy z ostrą chrypą.
Na albumie nie brakuje utworów spokojniejszych, gdzie proporcje zbyt wysuniętych klawiszy sprawdzają się wręcz idealnie. Przykładem niech będzie „Looking for the night”. „The death of the day” z kolei pokazuje że chłopakom nieobce są również gitary akustyczne… No i ten wokal Gorana… Trzeba przyznać, że skomponowanie dobrej ballady w tym gatunku, to też nie lada wyczyn. Niestety okazuje się, że często wykonawcy tacy jak Stratovarius przesadzają w takich momentach z lukrem – i utwory stają się po prostu kiepskie i zupełnie niesłuchalne.
Co najciekawsze Gutter Sirens definiując się gdzieś w okolicach powermetalowych staje się zespołem unikatowym na polskim rynku muzycznym, a do tego jest zespołem bardzo dobrym – grającym z konsekwencja przecinaka swoją muzykę przez lata…
Jako dodatkowy smaczek należy potraktować pojawienie się gościnne Gorana Edmana. Wokal Gorana w zasadzie niewiele wnosi do muzyki GS, jednak jest miłym dodatkiem.
Płyta jest wzbogacona o sesje multimedialną zawierającą teledysk do utworu „Horror Makers”. Może nie zrealizowany szałowo, ale zawsze to kolejny miły dodatek dla fanów grupy. To o czym jeszcze nie wspomniałem, to okładka płyty. Wcześniej była to raczej pięta Achillesowa Gutter Sirens. Tym razem okładka jest ciekawa i porządna…
Myślę, że „Horror Makers” to pozycja obowiązkowa dla sympatyków powermetalu i hard rocka, ale może również spodobać się fanom dźwięków progresywnych.
8,5/10
Piotr „Piospy” Spyra