GUS G. – 2015 – Brand New Revolution

Gus G. - Brand New Revolution

01. The Quest
02. Brand New Revolution (feat. Jacob Bunton)
03. Burn (feat. Jacob Bunton)
04. We Are One (feat. Jacob Bunton)
05. What Lies Below (feat. Elize Ryd)
06. Behind Those Eyes (feat. Jacob Bunton)
07. Gone To Stay (feat. Jeff Scott Soto)
08. One More Try (feat. Jacob Bunton)
09. Come Hell Or High Water (feat. Mats Levén)
10. If It Ends Today (feat. Mats Levén)
11. Generation G (feat. Jeff Scott Soto)
12. The Demon Inside (feat. Mats Levén)

Rok wydania: 2015
Wydawca: Century Media
http://www.gusgofficial.com


Oj, posypał się skład FIREWIND i Gus G, jakoś nie potrafi go odbudować. Już nawet pojawiały się w sieci filmiki z sesji nagraniowej. Ale mózg zespołu postanowił publikować komponowaną przez siebie muzykę pod szyldem własnego pseudo. Cóż może to kwestia wykorzystania marki podbudowanej występami u boku Ozzyego, może świadomość, że charakter nagrań licuje bardziej z projektem niż nazwą zespołu. Faktem jest ze stycznych mamy wiele. Nie dość, że stylistycznie jest to ciągle ta sama muzyka, to jeszcze logo na okładce, to widok dość znajomy dla fanów greckiej formacji.

Dwanaście nowych kompozycji zawartych na „Brand New Revolution”, to miód na uszy fanów gitarowego grania. Album bez zażenowania zbudowany został pod projekt. Tym razem większość kompozycji powierzono Jacobi Buntonowi, którego mieliśmy okazję poznać już na poprzedniej płycie Gusa. Nie zabrakło pewniaka – Matsa Levena, ale ciekawostką wartą odnotowania jest zatrudnienie Jeffa Scotta Soto. Nieco kolorytu całości przynosi głos Elize Ryd i muszę przyznać, że w pierwszej chwili, dzięki wokalizom jako żywo utwór przywodził mi na myśl żeńskie wokalizy na płytach Firewind, z tym że jako rytmicznie najnowocześniejszy kojarzyć się będzie po prawdzie bardziej z Amaranthe. Płytę otwiera wyborny kawałek instrumentalny, który objaśnia nam, że właściwie mamy do czynienia z płytą solową gitarzysty. Melodie, które nam tu zaserwowano pozostają w pamięci, a występy poszczególnych wokalistów nie popadną w zapomnienie ich fanów. Na moje ucho pojawia się też stylistyczne nawiązanie do solowej twórczości Ozzy’ego i ukłon w stronę jego fanów za sprawą utworu „One more try”. Trudno zresztą wskazać faworyzowane kawałki. W momencie kiedy darzycie estymą kilku wokalistów projektu, to krytetium nie może być decydujące. Fanom zespołu Gusa na pewno brakuje w składzie Kellyego Carpentera… Taka mała dygresja.

Gus G. zmajstrował naprawdę porządną płytę. Zadowolić powinna fanów jego „wiosłowania” i talentu do pisania chwytliwych rockerów. „Brand New Revolution” mimo wystąpienia na nim czworo wokalistów jest płytą spójną stylistycznie i charakterystyczną dla twórczości gitarzysty. Krążek ma tylko jedną wadę – że nie został wydany pod nazwą FIREWIND… choć kto wie wówczas może należałoby się zastanowić i przyjąć za mikrofon kogoś na stałe.

Piotr Spyra

Dodaj komentarz