1. Machine
2. Mrs. Doc
3. She And He
4. Blues 4 You
5. Mr. Atkins
6. Bea
7. Mio Alano
8. Cry of Mississippi
9. Dissonance
10. Our Point In Space
11. A Song
12. Sober Singer
13. Superfusion
Rok wydania: 2013
Wydawca: Wyspa Fm/Fonografika
http://www.grzegorzkapolka.net/pl/
Kiedyś jeden ze znamienitych twórców powiedział, że znacznie łatwiej
jest coś fajnego skomponować, niż później wymyślić do tego tytuł. Trudno
nie przyznać mu racji, patrząc na tytuły niektórych utworów na
najnowszej płycie śląskiego wirtuoza gitary Grzegorza Kapołki… Pal licho
jednak nazewnictwo, grunt że muzyka jest najwyższych lotów. Kapołka –
po udanej serii albumów „Blue Blues” – potwierdza wysoką formę na „Blues
4 You”. Gitarzysta znów otoczył się w studiu wiernymi druhami: basistą
Dariuszem Ziółkiem oraz perkusistą Ireneuszem Głykiem. To wybitni
fachowcy od swoich instrumentów, poza tym cała trójka zna się i grywa w w
różnych konfiguracjach od lat, nadają na tych samych muzycznych falach i
rozumieją się praktycznie bez słów.
Kapołka nie okazał się zresztą tutaj muzycznym dyktatorem: dwie
kompozycje firmuje swoim nazwiskiem Ziółek. Pierwsza z nich to „Mrs.
Doc” z długą, efektowną basową solówką. Druga natomiast – to muzyczno –
wokalny żart „Sober Singer”.
Kapołka kontynuuje na „Blues 4 You” serię muzycznych hołdów dla
mistrzów gitary. Wcześniej na jego płyty trafiały utwory „Satriani”,
„For John Scofield”, czy „For Rory Gallagher”, tym razem otrzymujemy
skoczny kawałek „Mr. Atkins”, w którym pięknie pobrzmiewa duch
gitarowego grania w stylu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych
minionego stulecia.
A propos Satrianiego: najnowszy album Kapołki promuje liryczny „She and
He”, tu z kolei pobrzmiewa nieco pamiętne „Always With You, Always With
Me”. Mam na myśli klimat, nie kopiowanie patentów… Swoją drogą, to
naprawdę przyjazny radiu kawałek, mimo że media raczej dalekie są od
euforii w promowaniu instrumentalnych dzieł.
Tytułowy „Blues” należy oczywiście potraktować umownie. Bluesowy
charakter mają właściwe tylko trzy kompozycje, w tym jedna to akustyczna
miniaturka („Cry of Mississippi”). Płyta przynosi natomiast sporą dawkę
jazzrockowego grania. Słowo „fusion” w tytule jednego z utworów pojawia
się nieprzypadkowo…
Podsumowując: instrumentalne granie z najwyższej półki. Pytanie tylko,
czy uda się z tym materiałem trafić do w miarę szerokiego grona
odbiorców…
8/10
Robert Dłucik