1. Preludium
2. Człowiek od lat
3. Przyszłaś znikąd
4. Nasz horoskop
5. Odłóż sprawę
6. Przyjdziesz sennym świtem
7. Zamykam oczy, by widzieć Cię z bliska
8. Gałąź wiśni
9. Nie zaszkodzi trochę snów
10. Jeden znamy świat
11. Sto imion masz
12. Dogonić ciszę
13. Memoriał
Bonusy:
14. Ten srebrzysty ptak
15. Preludium (pełna wersja)
16. Memoriał (pełna wersja)
Rok wydania: 1975/2020
Wydawca: Polskie Nagrania/GAD Records
Jedna z płytowych perełek lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, wyjątkowo niesprawiedliwie potraktowana przez los. Dopiero niedawno doczekała się pierwszej kompaktowej reedycji (!). A przecież winylowe wydanie było bestsellerem, sam Jerzy Grunwald idolem płci pięknej w różnym wieku, zapełniającym największe sale koncertowe w kraju, często koncertującym również za granicą.
Lider był świeżo po ogromnym sukcesie odniesionym z zespołem No To Co (do którego dołączył jako nastolatek). Ryzykował wiele stawiając na solową karierę, ale utrzymał swoją wysoką pozycję na krajowej scenie muzycznej.
„Sennym świtem” to drugi (i ostatni zarazem, lider wkrótce wybrał życie i kontynuowanie kariery na Zachodzie) pełnowymiarowy krążek sygnowany nazwą En Face, nagrany w innym składzie niż debiut. Grunwald zebrał tutaj naprawdę mocną ekipę: muzyków śląskiej formacji Apokalipsa, której niestety nie było dane – mimo dużego potencjału – wydać długogrającej płyty.
Wywodzący się z bluesowego i rockowego środowiska muzycy (Irek Dudek, Maciej Radziejewski, Krystian Wilczek, Marek Surzyn) mieli znaczący wpływ na brzmienie i charakter albumu – najbardziej rockowej propozycji w dyskografii Jerzego Grunwalda. „Człowiek od lat”, „Przyjdziesz sennym świtem” (robotę robią tutaj partie harmonijki ustnej), czy „Dogonić ciszę” można postawić na półce obok ówczesnych nagrań Breakoutu. Sporo tutaj także – modnych wówczas – folkowych klimatów (na koncertach En Face sięgali po utwory z repertuaru amerykańskich folkowców z Crosby, Stills & Nash).
Szkoda, że lider – autor lwiej części repertuaru – nie zdecydował się firmować swoim nazwiskiem całego materiału. Utwory autorstwa Ryszarda Poznakowskiego i Bohdana Kendelewicza – ładne, to fakt – nieco rozbijają charakter albumu, kierują go na popowe, typowo piosenkowe tory…
Jak na GAD-owe reedycje przystało – całość brzmi świetnie, książeczka zawiera interesujący artykuł oraz fotki z epoki. Są i bonusy – zwłaszcza „Ten srebrzysty ptak” z towarzyszącej „Sennym świtem” EP-ki to prawdziwy rarytas. A sama płyta bardzo dobrze zniosła upływ czasu i wciąż słucha się jej z dużą przyjemnością…
Robert Dłucik