GREYLEVEL – 2006 – Opus One

Greylevel - Opus One

1. Sojourn (6:37)
2. Taken (7:41)
3. Blue Waves (16:54) troche dynamiczniej poczatek
4. Your Light (9:10)
5. Possessing Nothing (15:06)
6. Rest (3:12)

Rok wydania: 2006
Wydawca: ProgRecords




Mój wzrok powędrował dziś w kierunku płyty kanadyjskiego zespołu Greylevel i jego jedynej jak dotychczas w dorobku pozycji zatytułowanej Opus One. Szara, niezdecydowana okładka dopominała się tego szarego, niezdecydowanego dnia o niespełna godzinę zainteresowania. OK., dlaczego nie.

Greylevel to właściwie jednoosobowy projekt multiinstrumentalisty i wokalisty Dereka Barbera. W debiucie muzykowi towarzyszy gitarzysta R Shukin. Głosu (incydentalnie) udziela również Esther Barber.

Krążek wypełnia sześć nagrań, wszystkie poza ostatnią to rozbudowane czasowo kompozycje.
Psychodeliczny, pełen przestrzeni klimat towarzyszy słuchaczowi od samego początku aż do końca. Muzyczne pejzaże malowane są kolorytem delikatnych dźwięków gitar i syntezatrów. Okrasą jest spokojny, pełen ciepła głos lidera zespołu. Minusem nijaka sekcja rytmiczna, ale z drugiej strony nie ona miała tu odgywać zasadnicza rolę.

Sojourn rozpoczyna tę pełną piekna podróż uroczym preludium gitarowy klasycznej, potem muzyka faluje zwiewnie, szerokim, aczkolwiek ascetycznym planem. Dźwięk za dźwiękiem to jakby koncentracja na maksimum możliwości jego wykorzystania. Kolejny Taken wydaje się jeszcze ciekawszy, miły motyw przewodni jest tu dodatkowym atrybutem.
Dynamiczniej robi się w najokazalszych nagraniach Blue Waves oraz Possesing Nothing, więcej tu solówek, niespodziewanych zwrotów akcji, jest nawet okazja na małe eksperymenty, nadal jednak wszystko w pastelowych, stonowanych barwach.
Your Light wprowadza nastrój kontemplacyjny, w powolnym tempie przetacza się słodka, pełna melancholii muzyka. Najładniejsza wsród ładnych.
Po tak spokojnej całości, zaproponowanie odpoczynku jest dla ostatniego nagrania zatytułowanego Rest nie lada wyzwaniem. Zabrzmi więc cichuteńko, poszemra, poszumi i rychło umilknie.

Czego potrzeba, aby ogarnąć emocje, uspokoić nerwy, ugasić zmęczenie? Odpowiedzi jest pewnie wiele, ale warto spróbować zrealizować receptę pisaną nutami, siąść wygodnie w fotelu i dać się pochłonąć uzdrawiającej częstotliwości. Oferta Greylevel jest bez wątpienia realizacją takiej recepty. Ta muzyka nie będzie miała problemu z ukojeniem dusz niespokojnych i myśli skołatanych.
Magiczna płyta. Nie tylko na szare, niezdecydowane dni.

Polecam Wszystkim, a dla entuzjastów Pineapple Thief czy Porcupine Tree to pozycja obowiązkowa.

Mocne 7,5/10

Krzysiek Pękala

Dodaj komentarz