1. Age Of Man
2. The Cold Wind
3. When The Curtain Falls
4. Watching Over
5. Lover, Leaver (Taker, Believer)
6. You’re The One
7. The New Day
8. Mountain Of the Sun
9. Brave New World
10. Anthem
Rok wydania: 2018
Wydawca: Lava
http://gretavanfleet.com/
…no i jest… debiutancki krążek Grety van Fleet pojawił się na rynku i…
Duch Led Zeppelin jest wciąż żywy i jeżeli dla kogoś był to argument aby
zespołu nienawidzić to nic się w tej materii nie zmieni. Jeżeli jednak
ktoś ich za to kochał to otrzymał właśnie kolejny album, który na
dłuższy czas zawita w odtwarzaczu.
Debiutancki krążek grupy „Anthem Of The Peaceful Army” (przypomnijmy, że
pochodzący z roku 2017 „From the Fires” był EPką.) wypełnia dziesięć
utrzymanych w znanym już, vintage’owym klimacie, kompozycji. Zespół ma
już swój (no może nie do końca swój)… rozpoznawalny styl i trudno ich
pomylić z inną – współcześnie grającą kapelą (analogie do pewnej
nieistniejącej już grupy są oczywiste). Płyta to mieszanka hard rocka
czy klasycznego rocka z odrobiną psychodeli. Są tu momenty bardziej
nastrojowe ale i te bardziej żywiołowe, pełne gitarowego ognia (w
jakich proporcjach, o tym za chwilę).
Znakomity singiel promujący „When The Curtain Falls” zapowiadał
wydawnictwo znakomite i w tym momencie muszę niestety stwierdzić, że
zespół chyba nie do końca podołał wyzwaniu… o ile poprzednie EP.
„połykałem” się w całości i chciało się więcej i więcej o tyle z „Anthem
Of The Peaceful Army” jest pewien problem. Bardzo dobra pierwsza połowa
płyty nieco kontrastuje ze znacznie słabszą, drugą. Takich utworów jak
„The New Day” czy “Mountain Of the Sun” mogłoby wcale nie być i nikt by
tego nie miał zespołowi za złe… Mamy do czynienia z materiałem nieco
nierównym, gdzie fragmenty wyborne [wspominany singiel, otwieracz „Age
Of Man” czy odjechany „Lover, Leaver (Taker, Believer)” z rewelacyjną
partią instrumentalną] kontrastują z nieco nijakimi (np. tytuły
wspomniane już wcześniej). Za dużo tu bujania i nastrojowych dźwięków a
za mało ognia…
„Anthem Of The Peaceful Army” nie jest złą płytą, moim zamiarem nie jest
nikogo do niej zniechęcać – niestety jak to jednak często w życiu bywa,
gdy ma się ogromne oczekiwania to zderzenie z rzeczywistością bywa
bolesne…
Greta van Fleet pełnowymiarowy debiut ma już za sobą, za zespołem stoją
rzesze fanów i są na pewno niekwestionowanymi, komercyjnymi zwycięzcami w
konkurencji – ogólnoświatowy renesans grania w duchu rocka lat
siedemdziesiątych… nie mniej debiutancki materiał nieco zawodzi…
To jak z oceną? Utwory najciekawsze oceniłbym na poziomie 9/10, ale kilka najwyżej na 4-5/10 tak więc ostateczna ocena…
7/10 i nie chce być więcej…
Piotr Michalski