1. Nuclear Family
2. Stay the Night
3. Carpe Diem
4. Let Yourself Go
5. Kill the DJ
6. Fell for You
7. Loss of Control
8. Troublemaker
9. Angel Blue
10. Sweet 16
11. Rusty James
12. Oh Love
Rok wydania: 2012
Wydawca: Reprise Records
http://www.greenday.com/
Green Day już parę razy udowadniał, że nieobce są mu większe muzyczne
formy, dalece odbiegające od standardowych punkowych „trzech akordów”.
Teraz trio postanowiło pójść na całość i przygotować… albumową
trylogię. „Sandinista” XXI wieku? Oby nie, bo opasłe tomiszcze The Clash
zawierało wiele chybionych, bądź zrealizowanych naprędce pomysłów i
jako całość nie przekonywało.
A jak prezentuje się pierwszy rozdział w wydaniu Green Day? Zaczyna się
mocnym uderzeniem: „Nuclear Family”, melodyjny punk rock, w którym
rezonują echa hiciora sprzed paru lat – „American Idiot”. Potem
Armstrong i spółka łagodnieją: „Stay The Night” i „Carpe Diem” to
przyjemne dla ucha (i radia) piosenki, wyposażone w ultrachwytliwe
refreny. Właśnie: takiej lekkości w tworzeniu wpadających w ucho melodii
wielu artystów z kręgu pop mogłoby im pozazdrościć. Przyspieszają znów w
„Let Yourself Go”, skocznym kalifornijskim punkowym kawałku. Taki
sympatyczny powrót do czasów, gdy razem z The Offspring dopiero pukali
do sławy bram… „Kill The DJ” – tutaj robi się bardziej współcześnie,
utwór ma taneczny (!) sznyt, od refrenu – a jakże – trudno się uwolnić.
I tak sobie leci ta płyta… W pewnym momencie poszczególne kawałki
zaczynają trochę zlewać się w całość. Dobrze, że na koniec zostawili
singlowy przebój „Oh Love”, niewątpliwie wyróżniający się na tle
pozostałych.
Solidna robota, słucha się tego sympatycznie, ale szału nie ma. Ciekawe
czy na „dwójce” i „trójce” trochę poeksperymentują. Jak niegdyś w
„Jesus of Suburbia” chociażby…
7/10
Robert Dłucik