GREAT WHITE – 30 Years – Live From The Sunset Strip

Great White - 30 Years - Live From The Sunset Strip

1. Desert Moon
2. Lady Red Light
3. Face The Day
4. House Of Broken Love
5. Save Your Love
6. Mista Bone
7. The Big Goodbye
8. Back To The Rhythm
9. Rock Me
10. Can’t Shake It
11. Once Bitten Twice Shy


Rok wydania: 2013
Wydawca: Frontiers Records
http://www.greatwhiterocks.com/


Gdzie najlepiej świętować tak okazały jubileusz? Nestorzy amerykańskiego rocka doszli do wniosku, że w domu i w marcu ubiegłego roku zorganizowali rocznicowy koncert w Los Angeles.

Great White – wbrew dumnej nazwie – nigdy nie był rekinem muzycznego biznesu, ale gwoli sprawiedliwości: płotką też nie. Największe sukcesy zespół z Kaliforni odnosił w drugiej połowie lat osiemdziesiątych i na początku następnej dekady. Nic zatem dziwnego, że 90 procent jubileuszowej koncertówki stanowią kawałki z tamtego okresu. Najsilniejszą reprezentację posiadają albumy „Once Bitten” i „…Twice Shy”, czyli dwa największe komercyjne „strzały” w długiej historii zespołu. Mimo wszystko, szkoda że kapela nie postarała się o szerszą reprezentację późniejszych płyt. Wstydzą się ich czy co? Przecież to album na 30 – lecie, a nie dokumentacja „sześciolatki”… Za „rodzynek” robi tutaj „Back To The Rhythm”, czyli tytułowa kompozycja z płyty wydanej w 2007 roku.

Great White przez lata targany był licznymi zmianami składu, obecnie działają dwie formacje z gatunkiem rekina w nazwie. Jednej przewodzi gitarzysta Mark Kendall, drugiej – wokalista Jack Russell.

„Miałem 5 lat kiedy oni zaczynali” – oznajmia publiczności obecny frontman Terry Ilous, zapowiadając „Face The Day”. Czyli debiutu Great White pamiętać nie miał prawa… Ale w muzyce kapeli odnalazł się bardzo dobrze, jego barwa głosu i sposób śpiewania pasuje do takiego grania. A rzeczony „Face The Day” to jeden z najciekawszych momentów koncertu: solidne, rockowe łojenie. Great White miał w latach największej świetności dość szeroki „rozstrzał stylistyczny”. Z jednej strony był pod wpływem rockowych tuzów lat siedemdziesiątych (Led Zeppelin, Deep Purple, Free, Bad Company), z drugiej nie gardził też rockowymi „pościelówami”, bardzo modnymi w drugiej połowie lat osiemdziesiątych („Save Your Love”, grany chętnie przez MTV). Panowie kłaniają się również nisko bluesowej tradycji, chociaż moim skromnym zdaniem wychodzi im to średnio… Osobiście wolę ich w takich kawałkach jak „The Big Goodbye”, albo wspomniany wcześniej „Lady Red Light”.

„We’re having such a great time here tonight!” – krzyczy w pewnym momencie Ilous. Faktycznie: publika reaguje wspaniale, kapela gra z jajem, nie odrabia pańszczyzny… Czego chcieć więcej od koncertu Great White?

Fajna pamiątka na jubileusz. No i płyta, która powinna znakomicie sprawdzić się w samochodzie podczas długiej podróży…

8/10

Robert Dłucik

Dodaj komentarz