1. Lift Off 07:28
2. Silence 06:01
3. Against The Blackness 06:35
4. Dom 09:35
5. Przestrzeń 06:19
6. Natura 08:22
Rok wydania: 2020
Wydawca: GO Records
https://gravityoffpoland.bandcamp.com/releases
Co nowego, interesującego słychać wokół szeroko pojętego rocka progresywnego na Górnym Śląsku? Muszę stwierdzić że najciekawiej pod tym względem dzieje się obecnie w rejonie Wodzisławia, Rybnika i Żor. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że to takie górnośląskie Seattle, Bay Area czy Canterbury, albo górnośląski trójkąt bermudzki, w którym tworzą się nadprzyrodzone zjawiska. 😉 Właśnie tam dzieje się ostatnio znacznie więcej, niż w stolicy regionu Katowicach, a może nawet w całej górnośląskiej aglomeracji. Jako dowód tej tezy, wymieniłbym tutaj takie nazwy jak: Walfad, czy solowy projekt Wojtka Ciuraja, Gallileous, post rockowy projekt In2 Elements, zespoły w których uczestniczył i te w których uczestniczy obecnie Krzysztof Borek (a zawłaszcza ten najnowszy Origin Of Escape). Dzięki wspólnemu koncertowi z krakowskim Black Light, poznałem ostatnio kolejne ciekawe, pochodzące z Żor zjawisko – Gravity Off.
Zespół ma na swoim koncie jak na razie, wydany w styczniu 2020 roku debiutancki album – „Intronauta”. Jednym z większych osiągnięć tej młodej formacji, jest wygrana w ogólnopolskim festiwalu ANTYFEST Antyradia 2020 i otrzymanie statuetki Złotej Kosy. Otwierali również drugi dzień festiwalu Pol’and’Rock 2020 – Najpiękniejsza Domówka Świata.
„Intronauta” składa się z 6 kompozycji, ich długość oscyluje między 6 a 9 minut. Pierwsza z nich, rozpoczyna się odliczaniem do startu lotu w kosmiczną przestrzeń. To jedyny instrumentalny numer. Kolejne dwa, posiadają tekst w języku angielskim, a trzy ostatnie, zaśpiewane są po Polsku. W kwestii muzycznej najbliżej zespołowi do post rockowej estetyki. Zwłaszcza we wspomnianej instrumentalnej kompozycji „Lift Off”, ale również w kolejnym, przestrzennym numerze „Silence”, czy nieco ostrzejszym i bardziej transowym „Against The Blackness”. Muszę przyznać, że ta faza albumu bardziej mnie przekonuje. Ta druga polskojęzyczna część, ma jednak również wiele uroku. Zwłaszcza kompozycja „Dom”, którą chyba śmiało można nazwać post rockową balladą. Druga cześć albumu posiada jednak pewne alternatywne domieszki, które można delikatnie skojarzyć z łódzką Comą. Kompozycja „Przestrzeń”, w kwestii muzycznej nie pozbawiona jest również takiej tytułowej przestrzeni, jednak Tomasz Stępień śpiewa tutaj nieco bardziej szorstko, podobnie zresztą jak w dość dynamicznej, ostatniej na płycie kompozycji „Natura”.
Faktem jest, że nie jestem zwolennikiem mieszania wokali w różnych językach na jednym albumie. Zaburza to w pewnym stopniu spójność, postrzeganie płyty jako zwartej całości. Z drugiej zaś strony, pozwala zaprezentować się zespołowi bardziej wszechstronnie. Jeżeli chodzi o debiut muzyczny, zaprezentowali się całkiem nieźle.
Mówią o sobie „grupa badawczo-eksploracyjna w drodze po nieznane”. Bez wątpienia warta taką grupę „dodać do znajomych”.
7,5/10
Marek Toma