GRAVELAND – 2015 – Epilogue

GRAVELAND - Epilogue

1. Intro
2. The Eyes of Balor
3. Shadows of Doom
4. The Forest Nemeton – Part 2
5. Children of Moon
6. Outro

Wydawca: Witching Hour Productions
Rok Wydania: 2015
https://www.facebook.com/GravelandPL



Graveland, zespół o ugruntowanej pozycji na rynku muzycznym i sporym dorobku artystycznym, brnący przez metalowe odmęty od 1992 roku. Podobnie jak w przypadku niedawno opisywanego przeze mnie Xnatotola, tak i tu zebrało się na wspominki i za sprawą Witching Hour wydane zostało ponownie demo „Epilogue” z 1993 roku. Bardzo ładnie wydane trzeba przyznać, w kolorze obsydianu zdobionego złotem i z przedrukiem wkładki do kasety z pierwotnej wersji.

Co do zawartości muzycznej, to niewiele tego jest, ale wystarczy. Sześć utworów, osiemnaście minut, a w tym jak na klasykę przystało epatujące grozą posępne intro. Po nim cztery kompozycje o dość prostej, a nawet prymitywnej perkusji, kiepskim brzemieniu gitar i przeciągłym wokalu przypominającym niekiedy kompulsywne rzężenie. Całość zamyka instrumentalne outro, łagodne i spokojne z kojącym szumem deszczu. Można odnieść wrażenie, że po 4 zgrzytliwych utworach następuje uspokojenie atmosfery niczym w deszczowym i mglistym lesie. W tym wszystkim na uwagę zasługuje „The Eyes of Balor ”, krótszy niż samo intro, lecz bardzo dynamiczny black metalowy strzał oraz „Children of Moon”, utrzymany w wolnym tempie, najdłuższy i chyba najlepszy ze wszystkich utworów.

Cieszy fakt istnienia tego typu wydawnictw, dający możliwość zapoznania się z efektami początkowej działalności zespołu. Niepodrasowanych i niepolukrowanych współczesną techniką, brzmiących kiepsko i surowo. Jest to jednak propozycja tylko dla zagorzałych fanów. Płytę tę, należy oceniać przez pryzmat czasów, w których powstały oryginały nagrań. Dziś, moim zdaniem, by się nie obroniła, odzierając tę płytę z sentymentu do dawnych dokonań, to oprócz ładnej oprawy graficznej pozostaje nam zawartość w większości nijaka. Trzeba mieć na uwadze, że jest to materiał demo wydany pierwotnie w 1993 roku, w czasach (dla niektórych wręcz zamierzchłych), gdy scena black metalowa prezentowała się nieco inaczej niż dziś.

Robert Cisło

Dodaj komentarz