1. Return of the Reaper
2. Hell Funeral
3. War God
4. Tattooed Rider
5. Resurrection Day
6. Season of the Witch
7. Road Rage Killer
8. Grave Desecrator
9. Satan`s Host
10. Dia De Los Muertos
11. Death Smiles At All Of Us
12. Nothing To Believe
Rok wydania: 2014
Wydawca: Napalm Records
http://www.grave-digger.de
GRAVE DIGGER zdaniem wielu wciąż nagrywa tą samą płytę, dla mnie są jak
AC/DC czy MOTORHEAD. Tak wyraźnie wypracowany styl jest czymś czego od
nich wymagam.
Nawet ku mojemu zaskoczeniu, po zmianach gitarzystów z płyty na płytę brzmieli bardzo charakterystycznie…
Ale, dla miłośnika gatunku obecność w składzie muzyków RAGE czy RUNNING WILD, były naprawdę fajnymi akcentami.
Kilka myśli i luźnych uwag towarzyszyło mi podczas otrzymania pierwszych wieści na temat nowej płyty GRAVE DIGGER.
– „Return of the Reaper”… ooo grubo, nawiązywali już do „Tunes of
war”, nagrali płytę zatytułowaną nazwą zespołu, a teraz powracają do
kolejnego klasyka? RYZYKO.
– kosmetyczna zmiana logo… Historia dowodzi, że zazwyczaj takie zmiany
miały miejsce przy słabszych płytach, a potem i tak wracano do starego
logosa… PO CO?
– wytwórnia… kurcze, łatwo to tej płyty nie będzie zdobyć. TAK BYŁO WCZEŚNIEJ.
Wszystkie obawy okazały się bezzasadne… nawet te co do dostępności krążka… nieco do życzenia pozostawia cena… ale, WARTO!
„Return of the Reaper” jest płytą mocną, porządną, konkretną… ale to
minimum, którego po zespole się spodziewałem. Brzmienie jest jakby
bardziej soczyste niż dotychczas, z kolei w pierony melodii, które niosą
za sobą kolejne utwory wywołuje u mnie reakcje euforyczne.
Wiele refrenów pozostało mi w pamięci już po pierwszym przesłuchaniu,
mimo że nawet mnie wydają się zbudowane na wyświechtanych patentach.
Nawet jeśli w „Grave Desacrator” przesadzili z chórami w refrenie, w
dalszym ciągu zwrotka i solo obronią cały track. To jedyna moja
krytyczna uwaga, więc musiałem ją przytoczyć.
Tym bardziej, że wyjątkowo przypadła mi do gustu ballada, nad którymi zwykłem się pastwić…
O ile „The Clans Will Rise Again” nie bardzo mogła startować do „Tunes
of War”, tak „Return of the Reaper” swobodnie może stawać w szranki z
oryginałem… który notabene należy do moich ulubionych płyt Grabaża.
Pióra może i pokryła siwizna, ale strun nie pokryła patyna. Muzycy GRAVE
DIGGER przeżywają drugą młodość, być może stąd nawiązanie do
klasycznego tytułu… Postraszyli mnie trochę, ale płyta im wyszła
zacnie.
9/10
Piotr Spyra
P.S.
Okładka wymiata!