1. Window to the Soul
2. New Jerusalem
3. Heaven Can Wait
4. Written on the Wind
5. I Believe in Yesterday
6. Objector, The
7. All My Life
8. Gold
9. Since You’ve Been Gone
10. Taken Dreams
Rok wydania: 2006
Wydawca:Inside Out
GPS to projekt byłych muzyków grupy Asia – Johna Payne`a, Guthrie Govana
,Jaya Schellena (perkusja) oraz klawiszowica Ryo Okumoto (Spock’s
Beard) . Przyznam szczerze, iż mimo, że bardzo chętnie sięgam po nowsze
wcielenia progresywnego rocka/metalu, to po pierwszym odsłuchu, czy
nawet może dwóch odstawiłem ten album do kąta. Za to, że nie zaskakuje,
za to, że nie zachwyca, nie odkrywa nowych horyzontów.
Przyszedł jednak dzień odwetu i musiałem się z GPS przeprosić. Okazało
się, że jak dać muzyce w spokoju wypełnić pomieszczenie odsłuch nabiera
cieplejszych barw.
Payne przyjemnie operuje głosem, nienachalnie, nawet przy mocniejszych,
bardziej rockowych akcentach, jest zwyczajnie przekonywujący. Guthrie
Govan to jeden z najlepiej zapowiadających się 'wioślarzy’, z jakimi
miałem ostatnio możliwość się zetknąć. Jego grę cechuje gruntowne
techniczne przeszkolenie, jednak nie pozbawione finezji i polotu – gra
lekko, wybiera ciepłe brzmienia gitar, czasem przypominając swymi
frazami Davida Gilmoura i tylko jakby od niechcenia wygrywa te melodyjne
unisono z klawiszami (powtarzalna refrenowa partia w „Taken Dreams”).
A propos klawiszy – kolejny plus. Z głośników „sączą” się dźwięki
przyjemne, zróżnicowane, czasem rockowe, innym razem subtelniejsze,
paleta brzmień Roya jest ciekawa. Warto tu jednak zaznaczyć, że traktuje
on swoją rolę w zespole inteligentnie tzn. nie przekracza granicy
dobrego smaku zarówno pod względem doboru brzmień (nie zawsze więcej
oznacza lepiej), jak i przedstawianiem swoich umiejętności – jego gra
jest wyważona, doskonale uzupełnia harmonię pozostałych instrumentów, a
partie solowe mają konkretną wartość muzyczną, nie męczą popisami bez
puenty, czym, niestety, spora część zespołów zdaje się wypełniać lukę
braku pomysłów.
Jakie są zatem utwory na „Window to the Soul”? Są to przeważnie
stosunkowo krótkie (jak na ten gatunek – max. 8.30 min.) piosenki z
rozbudowanymi stronami instrumentalnymi, bardzo melodyjne, wpadające w
ucho. W zasadzie każda jest potencjalnym hitem („I believe In
Yesterday”, „Heaven Can Wait”, moja ulubiona „Taken Dreams” czy „Written
In the Wind” ze wspaniałym akustycznym wstępem). Instrumenty brzmią
klarownie, doskonale się uzupełniają, chórki ładnie podkreślają refreny.
Jako podsumowanie można by rzec, że ten album jest jak zachód słońca –
zwyczajny, nieskomplikowany, naturalny, możemy go oglądać każdego
zmierzchu, po prostu jest, a pomimo tego ma coś w sobie, co sprawia, że
wpływa nieco refleksyjnie, ze wszystkimi swymi dynamicznymi i
podrywającymi momentami zachwytu. Płyta nie jest przełomowa, ale
gwarantuję, że wielokrotnie zagości w waszych odtwarzaczach.
8/10
Marcin Szojda