1. Making Mirrors
2. Easy Way Out
3. Somebody That I Used To Know (Feat. Kimbra)
4. Eyes Wide Open
5. Smoke And Mirrors
6. I Feel Better
7. In Your Light
8. State Of The Art
9. Don’t Worry, We’ll Be Watching You
10. Giving Me A Chance
11. Save Me
12. Bronte
Rok wydania: 2011
Wydawca: Samples 'n’ Seconds
http://gotye.com/
Gotye. A właściwie Wally da Backer – Belg od dziecka mieszkający w
Australii. Wydał dotychczas trzy płyty. A w zasadzie 4 biorąc pod uwagę
„Mixed Blood” zawierający remiksy utworów. Pierwsza jego płyta
„Boardface” przeszła wśród odbiorców bez echa, druga „Like Drawing
Blood” za sprawą chociażby takiego „Heart’s a Mess” już dużo częściej
odtwarzana była przez rozgłośnie radiowe (choć często myślano że są to
utwory Stinga tak bardzo podobny momentami jest jego wokal) zdobyła już
dużo większą popularność i postawiła Gotye’mu dużo wyżej poprzeczkę.
Nadszedł rok 2011 i świat zwariował na punkcie Gotye za sprawą singla
„Somebody That I Used to Know” do nagrania którego zaproszona została
świetna młoda nowozelandzka wokalistka Kimbra. Cholernie zdradziecki i
podstępny jest ten utwór. Spokojny, nastrojowy i fajny. Ale ma w sobie
pewną wadę. Wczepia się w umysł niczym najgorszy wirus i atakuje dniami i
nocami. Nie można go w żaden sposób zresetować. Oczywiście ze
straszeniem tym utworem to taki żarcik prowadzącego. Utwór jest
kapitalny. Podobnie jak i cała płyta, choć „Somebody…” to absolutny na
niej faworyt. „Making Mirrors” jest płytą która ma tą cudowną zaletę,
że mimo wielokrotnego jej przesłuchania nadal sprawia przyjemność i
pozwala odkryć coś nowego w jej brzmieniu. Zwłaszcza jeżeli słuchamy jej
w słuchawkach. Bez względu który kawałek jest akurat odtwarzany wprawi
nas w świetny, optymistyczny i radosny nastrój. Jeżeli chodzi o gatunek
to ciężko jest jednoznacznie ocenić gdzie umiejscowić ten album. Pop,
synthpop, indie rock. W zasadzie jest tu wszystkiego po trochu. Mnie
przypomina lata 80 i to co wtedy działo się w muzyce.
Gotye w większości opiera się na samplach ale bardzo umiejętnie nimi
operuje dzięki czemu muzyka nie jest „automatyczna” ale ma w sobie
duszę. „Making Mirrors” kipi wręcz brzmieniem instrumentów jakich już
dzisiaj się nie używa a których pasjonatem jest Gotye. Aczkolwiek
pojawiają się też dźwięki gitary akustycznej i elektrycznej czy też
fortepianu. Jednak głównym instrumentem bezapelacyjnie pozostaje głos.
Momentami łudząco przypominający Stinga, chwilami brzmiący jak młody
Peter Gabriel. Ale wszędzie ciepły i melodyjny stanowiący niewątpliwy
ozdobnik tej płyty. Nawet w utworze „State Of The Art” gdzie Gotye
zabawił się autotunem.
Nie ma nic do czego mógłbym się doczepić jeżeli chodzi o tą płytę. A
słuchając po raz enty (pomijając niezniszczalny „Somebody I Used to
Know”) „Smoke And Mirrors”, „I Feels Better”,”In Your Light”, „Save Me”
czy też mojego najukochańszego „Bronte” bez wahania wystawiam 10
10/10
Irek Dudziński