01. Shangri-La
02. Unspoken Words
03. Need To Believe
04. Unconditional Faith
05. I Don’t Mind
06. Break Away
07. Don’t Let Me Know
08. Right From Wrong
09. I Know, You Know
10. Rebel Soul
11. Tears To Cry
Rok wydania: 2009
Wydawca: Nuclear Blast
Generalnie w rozwoju Gotthard czy postawieniu na brzmienie bardziej
ostre, dopatruje się ewolucji podobnej do reaktywacji Europe. Cóż z
jednej strony dobrze, że hard rockowe zespoły nie stoją w miejscu i
próbują sprostać wymaganiom słuchacza oczekującego brzmienia
nowoczesnego. Z drugiej strony dzieje się to często kosztem starszych
fanów, którym trudno pogodzić się ze zmianami.
Po ciepło przyjętym Domino Effect przed grupą Gotthard stało niełatwe
zadanie nagrania albumu, który jeśli nie przeskoczy wysoko postawionej
poprzeczki, to przynajmniej dorówna poprzednikowi. Do sklepów trafia
zatem nowy album szwajcarów zatytułowany „Need To Believe”…
Jeśli ktoś nie miał styczności z zespołem, najkrótszym chyba
scharakteryzowaniem ich obecnego oblicza byłoby, że brzmią jak bardzo
podrasowany Def Leppard z domieszką brzmienia amerykańskiego AORu. Na
szczęście Gotthard prezentuje granie bardziej zorientowane na dźwięki
rockowe, riffy i chwytliwe refreny. I chyba to właśnie charakterystyczne
chórki mogą wywoływać skojarzenia z Brytyjczykami. Natomiast sporo
gitar akustycznych, często wplecionych pomiędzy elektryczne sprawia
wrażenie brzmienia wzorowanego na hard rocku amerykańskim.
To co zaskakuje u Szwajcarów to genialne operowanie melodiami, nie
popadające przy tym w banał, czy infantylność. Co rzadkie w tym gatunku,
nie rażą mnie na płycie „Need to believe” nawet ballady (za którymi
generalnie nie przepadam).
W zasadzie płyta jest wyrównana, jednak posiada punkty mocniejsze. I tak
świetne posunięcie – pierwszy killer zespół serwuje nam już na
początek. Chóry w „Shangri la” wkręcają się na długo w pamięć. Kolejna
perełka albumu to „Break Away” z kontrastem między spokojniejszym
refrenem a riffami we zwrotce. Moim faworytem jest „I know, you know”,
który zaczyna się nieco schenkerowsko (i raczej Michaela miałbym tu na
myśli), by zyskać nieco ognia przed i w refrenie.
Chyba nie znam osoby, która usiedziałaby spokojnie przy tak dynamicznym
rockerze jak „Right from wrong”. To jeden z tych utworów, gdzie zwrotka
dorównuje porywającemu refrenowi.
Jako słabsze wskazałbym natomiast „Unconditional Faith”, zbyt amerykańskie i monotonne.
„Need to believe” słucha się kapitalnie, to album idealny w trasę, ale
dobrze sprawdza się dla osób poszukujących relaksu w muzyce. Płyta bez
kozery zasługuje na ocenę bardzo dobrą… Jeden słabszy utwór jest nawet
nie tyle równoważony, co przebity przez kilka rewelacyjnych…
wystawiam zatem notę pośrodku oceny bardzo dobrej…
8,5/10
Piotr Spyra