ghUSa – 2017 – ÖSWEDEME

ghUSa - 2017 - ÖSWEDEME

1. 28 Days Later
2. H
3. Project 9
4. Death or Glory
5. Epitaph
6. Sickening
7. In Gods We Fear
8. Carve Up
9. Immortal
10. Flying in a Dark Dream

Rok wydania: 2017
Wydawca: Dooweet
https://www.facebook.com/ghusaband


Zespół ghUSa swoje pierwsze demo nagrał w 1994 roku. Drugie pojawiło się dwanaście lat później, na debiutancki album trzeba było czekać kolejne cztery. Dwa ostatnie wydawnictwa to już rozpieszczanie fanów, bo podwójna kompilacja pojawiła się dwa lata temu, a nowy długograj otrzymujemy w połowie 2017 roku.
Zespół nie kryje swoich fascynacji, jego nazwa to skrót od „God Hates US All”, a nazwa nowej płyty wywodzi się od słów „Old SWEdish DEath MEtal”. Członkowie zespołu kryją się pod ksywkami z mitologii nordyckiej, a wszystko to fajnie zazębia się z klimatyczną okładką, która licuje z kanonami gatunku.

Nie wiem w jakiej części Francji mieszkają muzycy, ale chyba w jakieś ciemnej i zimnej, że parają się tak bardzo szwedzkim graniem… a może pracują w chłodniach? To by wiele wyjaśniało. Ale żarty na bok. Bo ich nowa płyta wcale nie wymaga spojrzenia przez palce. ghUSa uprawia muzykę w sposób którego kompletnie nie musi się wstydzić. Powiedziałbym nawet że do bezkompromisowo młócenia dodają szczyptę melodii. Także są niskie, ciężkie riffy, bulgoczące growle, ale i sporo gitarowej melodii. Wprawdzie nie są one na tyle nachalne by wskazać podobieństwo do szkoły melodyjnego death metalu, ale myślę że nie tylko zwolennicy ekstremy znajdą tutaj coś dla siebie. Bookletu niestety nie opatrzono w teksty, a ciężko połapać się w nich za pomocą własnego słuchu. Wiele zatem wyjaśniają ich tytuły, a w korelacji z tempem i riffowaniem możemy sami stworzyć sobie właściwy klimat w głowie.

ÖSWEDEME zawiera dziesięć kawałków i mimo, że osadzone w stylistyce bezkompromisowej łupanki, nie zlewają się w całość. Każdy kolejny to kawał zawodowego grania i wyróżnia się nie tylko niuansami. O ile sam zamysł mógł wywołać u kogoś grymas politowania, lub niedowierzanie, tak już forma wydawnictwa może zadowolić. Po tym z kolei jak krążek wyląduje w odtwarzaczu, uśmiech aprobaty nie schodzi z twarzy, a od rytmicznego machania głową trudno się opędzić. Francuzi dostarczają swoją nową pozycją kawał porządnego łojenia. Ale takiego z pomysłem. Mam nadzieję, że kolejny krążek nie wpisze się w wydawniczą tradycję zespołu i nie przyjdzie na niego czekać dekadami.

7,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz